O tym groźnym wypadku pisaliśmy już przed tygodniem. Maszynista nie zdążył wyhamować, gdy zauważył na torowisku ciągnik z doczepioną maszyną. Uderzenie było tak silne, że traktor praktycznie przełamało na pół. 25-letni traktorzysta z poważnymi obrażeniami ciała został przetransportowany pogotowiem lotniczym do szpitala w Lublinie. Starosta chełmski potwierdza, że był to wypadek w pracy. Jak się okazuje, niemal całkowitej kasacji uległ służbowy sprzęt z bazy w Sielcu, której pracę nadzoruje wydział infrastruktury chełmskiego starostwa.
- Ciągnik całkowicie uległ zniszczeniu. Na szczęście mieliśmy ubezpieczenia, w tym opłacone było autocasco - zapewnia starosta Piotr Deniszczuk. - Niestety w ciężkim stanie jest nasz 25-letni pracownik. Poleciłem wypłacić mu zapomogę z funduszu socjalnego i rozważamy też możliwości udzielenia mu innego wsparcia.
Jak udało się nam dowiedzieć, traktorzysta nadal leży w szpitalu. Prawdopodobnie ma obrzęk mózgu i był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Tuż po wypadku był z nim kontakt i odpowiadał na pytania. Nie ustalono jednak, z jakiego powodu wjechał na torowisko. Być może coś go rozproszyło i zapomniał sprawdzić, czy droga wolna.
Jak to zwykle bywa w takich okolicznościach, ktoś w sprawie tego wypadku zaczął rozpowszechniać plotki, że traktorzysta jechał prywatnie do pracy w gospodarstwie starosty.
- Ciągnik miał podczepioną zamiatarkę. Ja takich placów i dróg do zamiatania nie mam. W pobliżu mojego gospodarstwa nie ma torów - odpowiada starosta.
Do wypadku doszło w Rejowcu Fabrycznym. Kierowcę skierowano do zamiatania dróg i ścieżek rowerowych.
Napisz komentarz
Komentarze