Prokuratura ma już gotowy akt oskarżenia w tej sprawie. 36-latek odpowie za uprawianie konopi innych niż włókniste, od listopada ub. r. do lutego tego roku, i wytworzenie z nich znacznych ilości środków odurzających. Znaleziono u niego również osiem narkotycznych roślinek. Śledczy ustalili też, że zanim zaczął sam je uprawiać, od grudnia 2019 r. do 31 stycznia 2020 r. przetworzył znaczną ilość środków odurzających i dodał je do masła.
Nalot na jego dom funkcjonariusze CBŚP zrobili 8 lutego. Znaleźli wtedy używane do uprawy marihuany lampy solarne, przystosowaną ściankę działową, wentylatory, doniczki, ziemię… Były też posadzone rośliny, w pokoju leżał susz, a w lodówce masło, które – jak ocenili biegli – zawierało substancję psychotropową. Z suszu, jaki znaleźli u niego mundurowi, można było przygotować 473 działki handlowe, a z łodyg – 508 takich działek.
Mężczyzna został zatrzymany. Nie trafił jednak do aresztu. Jest pod dozorem policji i ma zakaz opuszczania kraju. Musiał też wpłacić 2 tys. zł poręczenia majątkowego. Jak wyjaśnił, nie handlował marihuaną, tylko uprawiał ją dla własnych potrzeb, a konkretnie po to, by leczyć swoje dzieci chore na porażenie mózgowe. Wytworzonym przez siebie masłem nacierał ich mięśnie podczas masażu. Nie stać go było na kupowanie marihuany od handlarzy, więc postanowił sam ją uprawiać.
Zaczęło się od tego, że w listopadzie ub. r. Irlandii kupił przez internet siedem nasionek. Potem dosadził jeszcze pięć narkotycznych roślinek. Na przełomie stycznia i lutego tego roku zaczął je suszyć. Ponieważ sam robił masło, wiedział, jakiej jakości produkt uzyskuje.
Biegły ocenił, że 36-latek, nacierając dzieci masłem konopnym, nie mógł doprowadzić do ich odurzenia. Będzie jednak sądzony za posiadanie, uprawianie i przetwarzanie marihuany. Grozi kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat.
Teraz czytane: Dożynki w czasie pandemii - co przygotowali organizatorzy?

Napisz komentarz
Komentarze