Miasto Chełm chce wchłonąć kilka miejscowości gminy Chełm, takie jak: Koza Gotówka, Nowiny, Okszów, Okszów-Kolonia, Pokrówka, Srebrzyszcze, Żółtańce-Kolonia i części obszarów Weremowic, Żółtaniec i Depułtycz Królewskich. To najbogatsze tereny, położone blisko miasta, gęsto zaludnione, ze świetną infrastrukturą i prężnie działającymi zakładami pracy. Mieszkańcy są oburzeni planowanym rozbiorem gminy i protestują. Zmianie granic sprzeciwiają się też władze gminy Chełm. W poniedziałek, 27 września mieszkańcy wsi protestowali na ulicach Chełma. W czwarte, 30 września tłum ludzi z transparentami, skandując hasło: "Gminy nie oddamy", przeszedł spod pawilonu Chrobry pod urząd miasta na ul. Lubelskiej.
- Mamy fantastycznego wójta, który dba o nasza gminę i jest z mieszkańcami. Do niego nie trzeba tygodniami umawiać się na spotkanie. W mieście będziemy pionkami w całym tłumie, ziarenkami piasku w piaskownicy, a w gminie jesteśmy jednostkami i możemy mieć cokolwiek dla siebie. Co będzie z rozpoczętymi inwestycjami? Szkoły pójdą do likwidacji, dzieci będą musiały dojeżdżać do miasta. My się z tym nie godzimy - powiedziała nam Katarzyna Lewandowska, jedna z liderek protestu na deptaku.
Lewandowska złożyła biurze podawczym urzędu miasta petycję z żądaniem odejścia od wszczętej procedury dotyczącej poszerzenia granic Chełm. Miejska rada, która jest adresatem tej petycji, ma miesiąc na odpowiedź.
Poniedziałkowe od drzwi do drzwi
- Zastaliśmy zamknięte drzwi w biurze poseł Banaszek, choć powinno być czynne od godz. 9 do 15. Pocałowaliśmy tylko klamkę i nie zostaliśmy wpuszczeni. Mamy przypuszczenia, że w środku ktoś jednak był, bo z okien wyglądali jacyś ludzie. Udało się nam złożyć list intencyjny w biurze europosłanki Beaty Mazurek. Tam było otwarte - dodała pani Katarzyna.
- My nie chcemy do miasta, wieś ma być wsią, nikt nas o zdanie nie pytał – mówiła jedna z mieszkanek gminy Chełm.
- Mieszkańcy gminy mówią NIE. Nie zgadzamy się z planami prezydenta Banaszka. Robi to wszystko po kryjomu i bez żadnych konsultacji. To powinna być inicjatywa oddolna, a nie sam podejmuje decyzję ze swoimi kolegami w rządzie. Na naszym portalu „Nie dla przyłączenia gminy Chełm do miasta” już jest kilka tysięcy osób, którzy wyrażają swoją opinię. W gminie mamy coś do powiedzenia. W mieście będziemy tylko osobami, które tu mieszkają. Widzimy, jak pan prezydent inwestuje w tereny peryferyjne miasta. Tak samo będzie z nami, jeżeli zostaniemy przyłączeni - powiedział mężczyzna z transparentem.
- Jeśli chcą mieszkać na wsi, to niech tam mieszkają. Skoro po to wyprowadzali się z miasta, to niech tak zostanie. Ja jestem rodowitą chełmianką i chcę mieszkać tutaj - skwitowała protest jedna z mieszkanek Chełma.
Z deptaka mieszkańcy z transparentami i okrzykami na ustach przeszli pod budynek Urzędu Miasta Chełm. Po południu jeszcze większa liczba mieszkańców pojawiła się przy Urzędzie Gminy Chełm w Pokrówce, gdzie wiele osób wypowiadało się dla jednej z ogólnopolskich stacji telewizyjnych.
Wpuście wójta!
Tak skandował tłum przed Urzędem Miasta Chełm, domagając się, by wójt Kociuba mógł zabrać głos na czwartkowej sesji rady miasta. Drzwi do sali obrad były pilnowane przez strażników miejskich. Wejście zostało odgrodzone czerwoną taśmą. Wielu protestujących jednak dostało się do środka. Doszło do przepychanki.
- Palce mi pan połamie! Panie prezydencie, niech pan wyjdzie do ludzi! - krzyczała jedna z protestujących.
Zaproszono również wójta Kociubę. Wszedł na sesję Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. Przed drzwiami głównymi urzędu miasta pojawił się również Krzysztof Hetman, poseł do Parlamentu Europejskiego. Zadeklarował swoją pomoc protestującym.
Prezydent kontra wójt
W atmosferze wzajemnych pretensji i żalów, okrzyków i roszczeń przebiegała ta część sesji, która miała dotyczyć pomysłu przyłączenia sołectw do miasta. Zanim swoje stanowiska w tej sprawie przedstawili radni miejscy, głos zabrali prezydent Banaszek i wójt Kociuba.
Prezydent wyjaśniał procedurę przyłączenia sołectw do miasta. Mówił o szansie na rozwój i planowanym powstaniu Europarku, co ma być też szansą na utworzenie nowych miejsc pracy. Wywód prezydenta przerwały okrzyki o wpuszczeniu wójta na salę obrad. Rada miasta wyraziła zgodę, aby i wójt zabrał głos na sesji rady miasta.
Prezydent wypomniał wójtowi, że w 2018 roku cieszył się, iż inwestorzy interesują się jego terenem, choć nic z tego nie wyszło. Przekonywał, że teraz pojawiła się rzeczywista szansa dla regionu.
- Naszym obowiązkiem, niezależnie od poglądów, jest stworzenie tutaj silnego regionu gospodarczego, opartego o fakty a nie o mity, nie o mitycznych inwestorów, którzy pojawiają się tutaj tylko przy wyborach - przekonywał Banaszek.
Prezydent stwierdził, że szczegółową wizję przedstawi na nadzwyczajnej sesji. O zorganizowanie takiej sesji poprosił też wójta. Podkreślał jednak, że w sprawie połączenia żadne decyzje jeszcze nie zapadły, proces się rozpoczął, a pierwszym jego etapem są konsultacje społeczne i możliwość wyrażenia swojego zdania przez zainteresowane strony. Po czym stwierdził, że ma żal do wójta podgrzewanie emocji wśród mieszkańców.
- To, czego nie powinniśmy robić, to dzielić ludzi, że ktoś jest lepszy czy gorszy, czy chodnik jest lepszy czy gorszy, a panu się to zdarzało. Wystarczy sięgnąć do Dziennika Wschodniego z 2007 roku, gdzie mówi pan, że u pana bogacze mieszkają, że wszystko się lepiej rozwija - wytknął wójtowi prezydent. - Na przestrzeni wielu lat samorząd miał problemy. Ale od trzech lat te problemy niwelujemy, krok po kroku, nie boimy się trudnych i odpowiedzialnych decyzji. Nie boimy się wizji, nie boimy się marzeń i pomagamy naszym sąsiednim gminom. Przypomnę tylko prośbę pana wicewójta Piotrowskiego w sprawie oświetlenia. Będziemy o tym wszystkim mówić, bo miasto przedstawiane jest jako to złe. A zaraz się okaże, że miasto zawsze pomagało, wspierało i było chętne.
Prezydent przekonywał, że to nie jego wniosek rozpoczął procedury zmierzające do przyłączenia sołectw. Przyznał wprawdzie, że wysłał nawet kilka pism do wojewody, sugerując, co trzeba zrobić, aby nasz region się rozwijał, ale to wojewoda zdecydował o podjęciu konkretnych kroków. Poprosił też władze gminy o niepodgrzewanie emocji w tej sprawie. Odniósł się do rozmowy, jaką prawdopodobnie usłyszał wśród protestujących ktoś z urzędu. Podobno padło stwierdzenie, aby jeden ze współpracowników prezydenta, mieszkający na terenie gminy, lepiej się ubezpieczył. Banaszek zapowiedział, że zgłosi prokuratury, iż niektórzy mieszkańcy byli zmuszani do składania podpisów przeciwko połączeniu miasta i części gminy. Zadeklarował też, że chętnie weźmie udział w debacie, zorganizowanej przez media na temat przyłączenia sołectw.
- Ludzie, który przyszli tu dzisiaj, nie są inspirowani przez wójta ani żadną inną władzę - wyjaśniał z kolei wójt Kociuba. - Zgadzamy się prezydentem, że im miastu lepiej, tym nam lepiej, bo korzystamy z usług w mieście, ze sklepów. Bardzo się cieszymy z pana sukcesów. Jeśli pan przywiezie jakieś pieniądze z Warszawy, to dobrze. Ale nie w tym jest pies pogrzebany - wójt przypomniał, że prezydent pojawił się w gminie i powiedział krótko, że skierował pismo do premiera rządu, za pośrednictwem wojewody i ministra spraw wewnętrznych, że chce przejąć pewne terytorium gminy.
- Pan nam to zakomunikował i na nasze pytania stwierdził, że dowiemy się wszystkiego w stosownym czasie. Czy tak się zaczyna procedurę postępowania, jeżeli chodzi o dobro wspólne? My jesteśmy skłonni rozmawiać, na zasadzie porozumienia, z poszanowaniem naszych mieszkańców, naszych granic terytorialnych. Pewnie byśmy się dogadali w imię wyższych racji - podkreślił wójt. Dał do zrozumienia, że zabrakło spotkania, wspólnego prześledzenia map i dialogu. Wypomniał prezydentowi, że stwierdził, iż potrzebuje on terenu o pow. 300 hektarów, a przecież gmina tyle terenu inwestycyjnego nie ma. Wskazane miejsca to często ziemie dobrej klasy...
- Po co panu Bagna Serebryskie? Po co panu tereny leśne? Po co panu parki krajobrazowe i ochrony przyrody? Po co panu zalew Żółtańce, który został od podstaw wybudowany przez samorząd naszej gminy, zagospodarowany i zadbany? Tu wypoczywają też mieszkańcy Chełma. Dajemy sobie radę z tym problemem - spytał wprost Kociuba. - Po co panu lotnisko? Pan uzasadnia, że będzie sprawniej działało. Funkcja lotniska się nie zmieni, nadal będzie to lotnisko uczelniane. To my przekazaliśmy kilka hektarów ziemi na jego budowę.
Wójt zarzucił prezydentowi brak współpracy, sam deklarując gotowość do rozmów. - Apeluję do pana, niech pan wycofa ten wniosek. Siądźmy do rozmów. Trzeba budować wspólnotę samorządową na zasadzie porozumień - taka jest idea samorządu z 1990 roku.
W dyskusję z przewodniczącym rady miasta wdał się szef Agrounii. Chciał, aby na salę obrad wpuszczono mieszkańców, na co kategorycznie nie chciał zgodzić się Longin Bożeński, tłumacząc swoją decyzję pandemią. Mieszkańcy ostatecznie weszli na salę. Wymiana zdań była dość ostra, ale do rękoczynów na szczęście nie doszło, choć prezydent podniósł rzuconą rękawicę, stanął przed jednym z demonstrantów i stwierdził: "niech pan mnie bije!"
Zdania radnych podzielone
W imieniu klubu Koalicji Obywatelskiej głos zabrał przewodniczący Marek Sikora. Podkreślił, że radni dowiedzieli się o planach łączenia z pisma ministra, a nie od gospodarza miasta, faktycznego inicjatora tego działania.
- Nie znajdujemy usprawiedliwienia dla takiego postępowania, tym bardziej, że to ostatecznie w kompetencji rady miasta będzie wyrażenie opinii w przedmiotowej sprawie - stwierdził w swoim wystąpieniu. - Z przebiegu wydarzeń, jakie mają miejsce od czwartku, 23 września jasno wynika, że o tych planach nic nie wiedziały również władze gminy Chełm.
Radni Klubu Koalicji Obywatelskiej zaapelowali do prezydenta o niezwłoczne podjęcie rzeczowych partnerskich rozmów z władzami gminy, które będą akceptowalne dla obu samorządów oraz przeprowadzenie z mieszkańcami miasta rzetelnych konsultacji.
- W naszym przekonaniu, w tak bezprecedensowej we współczesnej historii chełmskiego samorządu sprawie, przesadą jest oczekiwanie od radnych przedstawienia opinii zaledwie po tygodniu od wpłynięcia pisma z ministerstwa do przewodniczącego RM, w sytuacji kiedy na jej wydanie rada miasta ma trzy miesiące. Dlatego swoją opinię wyrazimy w stosownym czasie, po zapoznaniu się ze wszystkimi okolicznościami - stwierdził Sikora.
Radny Mirosław Czech, szef klubu PiS, podkreślł z kolei, że jest to dla naszego regionu wielka szansa. - Jesteśmy społeczeństwem, gdzie widoczna jest spójność terytorialna i przestrzenna, zauważalne są więzi społeczne i gospodarcze, a podział na miasto i gminę jest sztuczny. W pełni popieramy tę inicjatywę, jako element naszej pracy samorządowej w dążeniu do rozwoju gospodarczego naszego miasta i okolic - poinformował.
Piotr Krawczuk vel Walczuk, przewodniczący klubu "Porozumienie dla Chełma" podkreślił, że obszar gminy na trwale związany jest z miastem od lat, na dowód przytoczył dane GUS o zmianach liczby mieszkańców w gminie i mieście. - To miasta a nie gminy są impulsem rozwoju regionów. Miasto będące w stagnacji wpływa na stagnację całego regionu - stwierdził radny.
Przewodniczący klubu radnych Polska 2050 Stanisław Mościcki wytknął prezydentowi, że założył pozytywne nastawienie do rady miasta do tego tematu, choć ta dotychczas się nim nie zajmowała. - Każdemu mieszkańcowi miasta i gminy należy się rzetelna informacja na temat działań związanych ze zmianą granic administracyjnych - stwierdził. Przypomniał, że mieszkańcy najlepiej wiedzą, gdzie chcą przynależeć i dlatego potrzebny jest dialog społeczny.
Niezależny radny Kamil Błaszczuk stwierdził, że ciężko jest zająć jednoznaczne stanowisko w tej sprawie, bo zderzają się tu interesy miasta i gminy Chełm. Radny widzi jednak potencjał dla regionu w powstaniu Europarku i w interesie miasta jest, aby powstał on w jego granicach, nie gminy. Poparł pomysł połączenia, podkreślił, że trzeba wysłuchać argumentów mieszkańców i być może przychylić się do niektórych z nich.
- Każdy z nas miałyby pewnie wiele zarzutów wobec prezydenta Banaszka, jednego jednak nie możemy mu odmówić: skutecznie zabiega o fundusze dla naszego miasta. To może być nasze 5 minut i wykorzystajmy je, z tych 5 minut mogą też skorzystać sołectwa - zaproponował Błaszczuk.
Niezależna radna Agata Fisz stwierdziła wprost, że opinia rady powinna być wyrażona po zakończeniu konsultacji z mieszkańcami. - Należało chociaż podjąć próbę osiągnięcia porozumienia, wówczas emocje, których dzisiaj byliśmy świadkami, protesty i wzajemne oskarżenia, pewnie nie byłyby aż tak eskalowane.
Fisz wyraziła też obawy, że radni mogą zostać wplątani w niepotrzebny konflikt między samorządami, choć o całej sprawie dowiedzieli się najpierw z mediów.
- Gorąco zachęcam, aby wspólnie z samorządem gminy Chełm ustalić, w jaki sposób dokonać zmiany granic, która będzie akceptowana przez oba samorządy i rzeczywiście będzie szansą dla rozwoju miasta i gminy - podkreśliła radna, że plany rozwojowe miasta są godne poparcia, ale sposób ich wprowadzenia i napięcie, jakie wywołały, nie sprzyjają ich realizacji.
Czytaj także: Dachował i spłonął w aucie
Napisz komentarz
Komentarze