10 listopada pan Adam poszedł na działkę niedaleko Glinianek nakarmić króliki. Zszokowany zobaczył, że zwierzęta leżą porozrywane w kałużach krwi. Sześć sztuk.
- Wziąłem łopatę, żeby ja zakopać za komórką. Nagle zobaczyłem dwa wilczury. Patrzyły na mnie i warczały. Zęby miały całe we krwi. W pysku sierść. Wyglądało to przerażająco. Ze strachu znieruchomiałem. Nie pamiętam nawet, co się ze mną wtedy przez chwilę działo – opowiada mężczyzna.
Na szczęście psy jego nie zaatakowały.
– Najpierw samiec zaczął uciekać. Widziałem, jak przeskoczył ogrodzenie. Potem pobiegła suka. Wtedy odetchnąłem z ulgą i padłem na ziemię, dziękując Bogu, że żyję. Taki byłem przerażony!
Kolejny raz do mordu królików doszło 18 listopada.
- Tym razem zagryzły mi osiem sztuk. Porozrywały deski w komórce i dostały się do środka. Jaka to musi być siła w tych pyskach!
Tego dnia wilczurów nie widział, postanowił jednak zawiadomić o tych zdarzeniach policję.
- Najpierw miałem problemy ze złożeniem zawiadomienia osobiście, bo jest pandemia i zostałem odesłany. Potem tłumaczono mi, że nikt nie przyjechał na miejsce zdarzenia, bo nie odbierałem telefonu – mówi pan Adam. – Kilka dni później chorowałem i nie chciałem ryzykować zarażeniem kogoś. A w międzyczasie okazało się, że znajomemu z działek psy też rozszarpały dziewięć królików. Pojawił się więc kolejny świadek.
Pan Adam sam próbował namierzyć groźne zwierzęta. Szukał ich po osiedlu, ale bezskutecznie.
- Uświadomiłem sobie, że przecież w tej okolicy widuję spacerujące osoby z dziećmi na wózkach inwalidzkich. Gdyby takie bestie się na nie rzuciły, mogłoby dojść do tragedii – dodaje.
W piątek znów się pojawił na działce i po raz kolejny znalazł martwe zwierzaki.
- Zobaczyłem porozrywane drzwi od komórki, pod siatką wykopany dół, więc znów zawiadomiłem policję. Tym razem mundurowi przyjechali, obejrzeli miejsce zbrodni, sporządzili notatki i pojechali.
- Potwierdzam, otrzymaliśmy takie zgłoszenie. Policjanci interweniowali i wszczęli dochodzenie w tej sprawie – mówi komisarz Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Nie wiadomo, czy psy, które zagryzają króliki, mają właściciela czy błąkają się po okolicy i z głodu atakują zwierzęta. Nie wiadomo też, jak bardzo są niebezpieczne dla ludzi. Na razie nie było zgłoszenia o pogryzieniu.
Napisz komentarz
Komentarze