"To barbarzyństwo! Te drzewa to pomniki przyrody", "Jak można wycinać tak piękne drzewa? Tyle lat, tyle wspomnień", "Poroniony pomysł, nie można do tego dopuścić", "Zamiast wycinki drzew, niech zajmą się usuwaniem z ich konarów jemioły", "Te drzewa są znakiem rozpoznawczym Różanki", "Opamiętajcie się z tym ścinaniem!" - to tylko kilka komentarzy, jakie pojawiły się w mediach społecznościowych, po tym, jak część drzew została oznakowana.
"Jeszcze kilka takich wycinek i będziemy jak na pustyni... tylko betonowej"- martwią się mieszkańcy.
Różanka to miejscowość leżąca w gminie Włodawa. Władze tłumaczą, że z planowaną wycinką nie mają nic wspólnego.
- O zaistniałej sytuacji dowiedzieliśmy się z internetu. Droga, wzdłuż której rosną drzewa, jest powiatowa, nie my nią administrujemy - mówi sekretarz gminy Marta Wawryszuk.
Chodzi o aleję na wjeździe do Różanki. Przy drodze jest dom pomocy społecznej, stara gorzelnia, budynki folwarczne i park. Wzdłuż drogi rośnie kilkadziesiąt drzew. Większość to lipy, ale są też kasztanowce i stary dąb.
Jak się dowiedzieliśmy, Zarząd Dróg Powiatowych we Włodawie poprosił konserwatora zabytków o przeprowadzenie wizji lokalnej i ocenę stanu drzew jeszcze jesienią ubiegłego roku.
- Większość tych drzew to wiekowe okazy. Niestety, około czterdziestu stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia i życia użytkowników drogi. Cześć tych drzew jest mocno porażona jemiołą, jeszcze inne są w dużej części suche oraz w znacznym stopniu mają uszkodzone pnie. Po silnych burzach konary tych drzew spadają na jezdnię. Chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by było bezpiecznie - tłumaczy dyrektor włodawskiego ZDP Marcin Łopacki. I zapewnia, że ścięte zostaną tylko te drzewa, na które konserwator zabytków wyda zezwolenie. - Nie możemy dopuścić, żeby takie drzewo było przyczyną wypadku, a co za tym idzie, jakiegoś nieszczęścia. Pozostałe drzewa zostaną poddane zabiegom pielęgnacyjnym - zapewnia Łopacki.
To, że drzewa z Różanki nie są w najlepszym stanie, potwierdza konserwator zabytków z delegatury w Chełmie.
- Sprawdziliśmy. I choć drzewa wyglądają imponująco, niektóre są w naprawdę złej kondycji. Ponieważ rosną tuż przy drodze, wiele choruje m.in. przez sól, którą są posypywane drogi w okresie zimowym. Inne są skażone jemiołą. Nie wszystkie da się leczyć - mówi konserwator Paweł Wira. Dodaje jednak, że sprawa "jest otwarta", a ostateczna decyzja w sprawie wycinki jeszcze nie zapadła, choć w przypadku niektórych drzew zapewne nie da się jej uniknąć.
Mieszkańcy okolicy nie dają jednak za wygraną. W walkę o uratowanie drzew włączyła się Inicjatywa Lokalna - Zielone Notatki, która na swoim Facebooku udostępniła petycję. Dokument ma trafić do konserwatora zabytków. "Ta aleja, będąca częścią słynnego niegdyś na całą Rzeczypospolitą majątku Konstantego Ludwika Pocieja, fundatora kościoła oo. Paulinów we Włodawie (...), jest dla nas mieszkańców szczególna. Jest ona ważnym elementem historii naszej społeczności, dla wielu ma również wartość sentymentalną (...). Wraz z elementami dawnej architektury oraz parkiem tworzy całość historyczno-krajobrazową" - argumentują autorzy petycji. I dodają: "Chcielibyśmy, aby drzewa tej zabytkowej alei były potraktowane jak nasi seniorzy, z szacunkiem i należytą opieką".
Pod petycją podpisało się już ponad 200 osób.
Czytaj także: Zasieki pod wodą
Napisz komentarz
Komentarze