Maczuły w Horodysku są jednym z niewielu zbiorników wodnych, nad którymi pieczę ma gmina. W sezonie można tam łowić ryby tylko w środy, soboty i niedziele. Wędkowanie nocne jest możliwe tylko z piątku na niedzielę. A i tak tamtejsze łowisko cieszy się dużą popularnością. Jedyny minus - to odległość od Chełma i Zamościa, skąd przyjeżdża wielu wędkarzy. Tanio też nie jest.
Rybie giganty kosztują, ale nie żal
- Wędkarstwo to coś więcej niż pasja. To kontakt z naturą, obcowanie z przyrodą, to szum nadwodnej roślinności, śpiew ptaków i uspakajająca cisza - uważa Jacek Stańkowski, sekretarz gminy Leśniowice. Jest on również prezesem Klubu Sportowego Astra prowadzącego między innymi sekcję wędkarską. Klub ten rozprowadza karty wędkarskie na zbiornik wodny Maczuły. Rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Karta dla miejscowych kosztuje 400 zł, a dla przyjezdnych - 500 zł. Stawki zostały ustalone na walnym zebraniu klubu. W dwa pierwsze dni, gdy ogłoszono, że są już w sprzedaży, rozeszło się 87 sztuk na 120, jakie mogą być wydane. Większość wykupili przyjezdni. Jeśli wciąż karty są dostępne, to zostało zaledwie kilka. Więcej przepustek na ten zbiornik w tym sezonie już nie będzie. Amatorom wędkowania pozostanie możliwość wykupienia jednodniowej wejściówki - za 50 zł. Sezon rozpoczyna się już 1 maja.
- Zbiornik jest regularnie zarybiany. Wpuściliśmy tam 3 tony karpi i 250 kilogramów szczupaków - zachęca Stańkowski.
Karpiarze zacierają ręce
Już 29 kwietnia rozpocznie się sezon wędkarski nad Zalewem Dębowy Las w Wołkowianach. Stała opłata za prawo do sportowego połowu wynosi 250 zł. Jest taka sama dla wszystkich wędkarzy. Pod koniec maja będą również w sprzedaży przepustki dwudniowe. Mieszkańcy gminy zapłacą za nie jedynie 10 zł, przyjezdni - czterokrotnie więcej.
Dębowy Las to typowo karpiowe łowisko zarybiane dwukrotnie w ciągu roku - jesienią i wiosną. Pływają tam też karasie złociste, czyli tzw. japońce, oraz sumy i szczupaki. Ryby pochodzą ze stawów hodowlanych z terenu gminy Żmudź.
A... i jeszcze egzamin
Myli się ten, kto myśli, że to już wszystkie koszty związane z uzyskaniem pozwoleń na wędkowanie. Nawet na zbiornikach gminnych obowiązuje karta wędkarska. Dokument jest ważny dożywotnio, wydawany dorosłym i młodzieży od lat 14 przez właściwe dla miejsca zamieszkania starostwo powiatowe. Aby go otrzymać, należy zdać egzamin z przepisów dotyczących wędkowania. Prawo do egzaminowania ma Polski Związek Wędkarski. Koszty nie są duże - osoby nieuprawnione do zniżek zapłacą 20 zł za egzamin i 10 zł za wydanie dokumentu. Bez niego można wędkować tylko na prywatnych zbiornikach wodnych.
Na szersze wody
Nawet najwytrwalszym wędkarzom może się znudzić wędkowanie w jednym miejscu. By połowić np. na rzece Bug, trzeba się zgłosić do Okręgu PZW w Chełmie. Składka członkowska ogólnozwiązkowa wynosi 100 zł, a na ochronę i zagospodarowanie wód wpłacić trzeba 120 zł. W przypadku niektórych zbiorników wodnych tj. Wytyczno, Stańków, Husynne, Niwa I i II, które dzierżawi PZW, obowiązuje składka uzupełniająca w wysokości 120 zł. Mamy więc już w sumie 340 zł. Warto zapytać o ulgi, bo mają do nich prawo między innymi osoby do 16 roku życia i uczniowie, a także niektórzy seniorzy z wieloletnim stażem.
- Składka uzupełniająca na niektóre zbiorniki wodne pozwala w części pokryć zobowiązania wynikające z kosztów ich dzierżawy i konserwacji urządzeń wodnych - mówi prezes chełmskiego okręgi PZW Krzysztof Daniłów i przekonuje, że składki i tak nie są duże w porównaniu z kosztami, jakie rokrocznie ponosi związek.
Ceny stale rosną, więc taniej nie będzie. Zmieniają się też przepisy. - Za zbiornik Stańków, który trzy lata temu przejęły Wody Polskie, nasz okręg płaci rocznie 28 tys. zł. Opłaty dzierżawne wraz z konserwacją za zbiornik Tuligłowy wynoszą 30 tys. zł. W przypadku innych dwóch zbiorników koszty utrzymania także przekraczają 20 tys. zł - dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze