Z formułą Rekrut, czyli 6-kilometrową trasą usianą 30 przeszkodami, zmierzyła się drużyna stworzona przez trenera personalnego Radosława Bierzanowskiego. Dla części osób był to debiut na torze, gdzie poza wydolnością biegową trzeba było wykazać się siłą podczas noszenia opon i łańcuchów, czy też pokonywania wymyślnych przeszkód.
- Radek namówił mnie i męża, z którym razem dzielimy pasję biegową. Oboje jesteśmy zadowoleni z udziału - wspomina Małgorzata Mazurek. - Stanęłam ze strachem oko w oko i to już jest dla mnie duża wygrana. To na pewno nie był mój ostatni Runmageddon, wiem nad czym muszę popracować, żeby podczas kolejnego startu wypaść jeszcze lepiej. A największą trudność sprawiły mi wilcze doły wypełnione błotem i skok z liny do wody głębokiej na 1,5 m.
- Pod koniec wyścigu mieliśmy do pokonania stromą ścianę i tutaj zmęczenie dawało się we znaki – dodaje kolejny członek drużyny, Kacper Tomaszewski. - Sam bieg oceniam na bardzo duży plus, ponieważ mogłem sprawdzić samego siebie. A udział wraz z przyjaciółmi to gwarancja dobrej zabawy, więc na pewno to powtórzymy.
6-kilometrową trasę pokonała również pochodząca ze Strachosławia Iwona Petruk startująca wraz z mężem. Jak mówi, obawiała się samego biegu, ponieważ nie uprawia tej dyscypliny sportowej.
- Największą trudność sprawiły mi przeszkody, które trzeba było pokonać opierając się na sile rąk. Bardzo ciekawy był natomiast m. in. trawers, czyli ścianka z elementami do chwytania.
Zespół Radosława Bierzanowskiego otarł się o podium, ponieważ w klasyfikacji drużynowej zajął czwarte miejsce na 81 startujących składów.
- Na wielu przeszkodach trzeba było sobie pomagać, żeby szybciej je pokonać i stracić mniej sił – dodaje kapitan zespołu. - Pewne zaskoczenie spotkało mnie na drabinie z łańcuchów, ponieważ po wspięciu się na górę dotarło do mnie, że mam prawdopodobnie lęk wysokości. Niemniej jednak, bieg był bardzo fajny i z czystym sumieniem polecam go wszystkim. Jestem dumny z całej drużyny, współpracowaliśmy i świetnie się bawiliśmy.
Z trasą 12 km i 50 przeszkodami, czyli formułą Classic, zmierzyła się dwójka innych chełmian – Edyta Bednarczyk i nasz redakcyjny kolega Marcin Petruk.
- Od dawna chciałam wystartować w tym biegu, więc była to dla mnie próba charakteru i silnej woli – relacjonuje Edyta Bednarczyk. – Zahartowało to we mnie ducha walki i na pewno będę brała udział w kolejnych edycjach. Wiem, że muszę popracować nad siłą rąk, bo we znaki dały się przeszkody, które opierały się właśnie na niej.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze