Petycja, po wnikliwej analizie gminnych prawników, została rozpatrzona na ostatniej, majowej sesji rady gminy. Twórcy dokumentu powołują się w nim na jednoznaczny sprzeciw mieszkańców regionu, którzy uważają, że funkcjonowanie fermy jest dla nich po prostu uciążliwe i "ma wpływać negatywnie na dobrostan tak ludzi, jak i lokalnej przyrody". Są przekonani, że rozbudowa obiektu sprawi, że ekosystem ucierpi jeszcze bardziej, a i tak jest zdegradowany przez szkodliwe substancje pochodzące z hodowli: amoniak, siarkowodór, metan czy podtlenek azotu. Twórcy petycji wyrażają również przekonanie, że do zachwiania równowagi w środowisku naturalnym może przyczynić się nieprawidłowa gospodarka nawozowa.
Funkcjonowanie fermy to "sól w oku" lokalnych rolników. Panuje przekonanie, że hodowla, która wpisuje się w produkcję przemysłową, ograniczy możliwości uprawy rolnej. Obserwatorzy podnoszę i tę kwestię, że wszelkie odpady, w tym truchła padłych ptaków, mogą być składowane w niedozwolony sposób, a wszelkie szkodliwe substancje mogą wnikać wprost do gleby.
Warto przeczytać: Sezon na truskawki rozpoczęty! Sprawdziliśmy ceny w Chełmie
Mieszkańcy Uchańki narzekają, że miejscowość straciła przez fermę wiele walorów miejsca atrakcyjnego turystycznie, sąsiadującego z chronionym obszarem przyrodniczym Natura 2000. Zaburzyła też, jak wnoszą twórcy petycji, plany inwestycyjne związane z agroturystyką. Wszechobecny fetor przeszkadza nie tylko mieszkańcom, którzy mieszkają tam stale, ale odstrasza również tych, którzy do Uchańki przyjechaliby po prostu wypocząć.
Komisja rady gminy, która zajmowała się rozpatrywaniem petycji, nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w brzmieniu dokumentu, ale oceniła jednocześnie, że nie ma podstaw, by w jakikolwiek sposób zablokować tę inwestycję.
- Jeśli właścicielowi uda się skompletować całą dokumentację i otrzyma pozytywną decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, ferma zostanie rozbudowana. Warto również nadmienić, że rada gminy podejmowała różne uchwały związane z tą fermą przez dwie kadencje, a zatem można domniemywać, że obiekt i jego funkcjonowanie zostały już dawno zaakceptowane przez mieszkańców - stwierdziła Monika Ciszewska, przewodnicząca komisji skarg, wniosków i petycji.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze