O tym, że Stowarzyszenie Odkrywców Ziemi Włodawskiej znalazło nieśmiertelnik należący do Jana Hoszczaruka, pisaliśmy na łamach naszej gazety na początku lutego. Przez ten czas członkowie stowarzyszenia nieustannie próbowali dotrzeć do osób, które mogłyby przybliżyć historię tego żołnierza lub odnaleźć jego rodzinę. W tym miesiącu nastąpił wreszcie przełom.
Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Lublinie poinformował stowarzyszenie, że dzięki kwerendzie przeprowadzonej przez pracownika Wojskowego Biura Historycznego udało się ustalić, że nieśmiertelnik należał do Jana Horszaruka, syna Józefa i Anny, urodzonego w 1912 r. w Wyrykach. Znaleziona informacja pochodzi z "Wykazu mężczyzn uznanych za zdolnych do czynnej służby wojskowej (kat. A) w okresie ogólnego poboru w 1933 roku gminy Wyryki".
- Dziękujemy przede wszystkim dr hab. Jackowi Romankowi z IPN w Lublinie, ale także płyną od nas gorące podziękowania dla pana Pawła Skroka z IPN w Lublinie i pana Mirosława Dyżakowskiego z Wojskowego Biura Historycznego w Warszawie. To dzięki ich pomocy udało się ustalić, kim był właściciel nieśmiertelnika. Apelujemy do mieszkańców gminy Wyryki, aby zgłaszali się do nas, jeśli są rodziną żołnierza. Możliwe, że nazwisko brzmi Hoszczaruk, Horczaruk lub Hosczaruk, gdyż różnie było ono zapisywane. Ponadto może się również nie zgadzać rok urodzenia, ponieważ przed wojną na wsi nie zawsze od razu narodziny były zgłaszane do ksiąg parafialnych. Ale jeśli ktoś ma w rodzinie Jana Horszaruka, syna Józefa i Anny, to bardzo prosimy o kontakt - apeluje pan Robert, sekretarz stowarzyszenia.
Ktokolwiek ma informacje związane z żyjącą rodziną żołnierza, proszony jest o kontakt ze stowarzyszeniem przez ich profil na portalu społecznościowym Facebook, za pośrednictwem maila [email protected] lub pod numerem telefonu 514 698 643.
Organizacja zapowiada, że to nie koniec działań. Już niebawem cmentarz epidemiczny w Lucie doczeka się upamiętnienia. W przyszłości mają nadzieję na stworzenie wystawy, ponieważ ziemia włodawska kryje jeszcze wiele skarbów. - Pamiątki, jakie znajdują się w ziemi włodawskiej, nie powinny przepaść i zasługują na odpowiednie upamiętnienie - dodaje sekretarz stowarzyszenia.
- Bardzo dobrze, że powstają takie inicjatywy. Jest to historia, która jest warta dalszego ciągu, jak i zaprezentowania jej szerszej publiczności. Cieszymy się, że jest stowarzyszenie, które interesuje się historią i sięga po takie tematy. Nasza włodawska ziemia jest pełna różnych historii i każde ręce, które pomagają w jej odkrywaniu, zasługują na uznanie. Mamy nadzieję, że niebawem odnajdzie się rodzina tego żołnierza - komentuje Anita Lewczuk vel Leoniuk, dyrektor Muzeum - Zespołu Synagogalnego we Włodawie.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze