Lubelski Urząd Wojewódzki poinformował, iż od 1 lipca przestanie obowiązywać zakaz przebywania w strefie nadgranicznej przyległej do Białorusi. Jednocześnie wojewoda podlaski wprowadzi zakaz przebywania w odległości 200 m od linii granicy państwowej. Jest to związane z instalacją elektronicznych elementów zapory budowanej na granicy polsko-białoruskiej.
Przedsiębiorcy i włodarze nie ukrywają swojej radości, ponieważ jest to kluczowa decyzja, jeśli chodzi o ruch turystyczny. Do tej pory każdy, kto chciał wybrać się na wakacyjną przygodę, musiał omijać Włodawę i np. Hannę. Od lipca będzie można swobodnie podróżować przez ten region, co oznacza, że nocleg nie jest już wymuszony przepisami ustawy, a może być zarezerwowany w dowolnym miejscu.
Zniesienie "strefy objętej zakazem przebywania" nie oznacza jednak całkowitego powrotu do normalności sprzed września. Na Bugu nadal pozostają zasieki, granica wciąż będzie ściśle kontrolowana, a spływy kajakowe będą odbywać się tylko do Trójstyku. Włodawa nadal pozostanie "miastem policyjnym", jak to określają mieszkańcy. Nie zmieni się liczba funkcjonariuszy, którzy przybyli na nasze tereny w ramach akcji "Silne wsparcie".
Mieszkańcy przyzwyczaili się już do takiego stanu rzeczy i nie traktują zapowiedzi zniesienia strefy jako coś, co może wpłynąć na ich funkcjonowanie. Rytm życia na ulicach miasta nadal będzie wyznaczała liczba radiowozów i pojazdów wojskowych na ulicach. Jedyną zmianą być może będą turyści, ale i to nie jest pewne.
Czytaj także: Jezioro Białe czeka na wczasowiczów. Zbliża się sezon kąpielowy
"A kiedy było inaczej? Przecież cały czas można było wjechać i wyjechać ze strefy, nawet ci, co w niej nie mieszkali. Ja tam żałuję, że nie ma "komitetu powitalnego" na wjeździe, jakoś tak miło było mieć świadomość, że ktoś czeka na ciebie nawet w nocy", "Jaki jest sens/przyjemność spływu kajakiem po Bugu, kiedy ten nadal będzie odrutowany od Sobiboru do Siemiatycz?", "Mam nadzieję, że w końcu uwolnią też rzekę z zasieków" - piszą internauci.
- Prawie rok wyłączenia naszego miasta ze swobodnego wjazdu już odcisnął swoje piętno. Jeśli ktoś zdecydował się jeździć na zakupy do Parczewa czy Chełma zamiast do Włodawy, to z dnia na dzień nie zmieni swojego nawyku. Najgorsze konsekwencje to nie tylko te turystyczne, ale przede wszystkim te lokalne. Przez minione dziesięć miesięcy ludzie zmienili swój sposób życia. Tego nie da się za pomocą jednej decyzji odwołać. Trzeba teraz kilku lat, żeby wszystko wróciło na swoje tory, o ile jeszcze jest w ogóle szansa, żeby wróciło. Być może żyjemy już w nowej rzeczywistości i trzeba się będzie do tego dostosować - mówi pani Barbara z lokalnego sklepu.
Konsekwencje 10-miesięcznego odizolowania Włodawy i części powiatu są mocno widoczne. Przez ten czas w mieście zamknęła się blisko setka firm. Na każdym kroku w nadbużańskim miasteczku są lokale do wynajęcia. Również przez wojnę w Ukrainie spadek zainteresowania naszymi regionami jest widoczny.
- Zniesienie strefy objętej zakazem przebywania nie wpłynęło na zainteresowanie turystów. Nie było takiej sytuacji, żebyśmy odbierali więcej telefonów czy dostawali więcej maili. Mamy widoczny spadek, jeśli chodzi o porównanie rok do roku. W naszym przypadku składa się to z kilku przyczyn: na stronie internetowej jest informacja o remoncie, dziesięć miesięcy izolacji miasta oraz wojna w Ukrainie. Informacja w połowie czerwca o zniesieniu zakazu nie wpływa na urlopy, które ludzie mają dawno zaplanowane. Wojna wpływa na turystykę całego województwa, a długi czas izolacji naszego miasta tylko pogarsza zainteresowanie turystyczne - komentuje Anita Lewczuk Vel Leoniuk, dyrektor Muzeum - Zespołu Synagogalnego we Włodawie.
Warto przeczytać: Szynobusem nad Jezioro Białe. Wakacyjne połączenie kolejowe ruszy już za dwa tygodnie
- Bardzo czekaliśmy na tę decyzję, ponieważ Włodawa jest miastem turystycznym. Zamknięcie nas na sezon zabiłoby całkiem lokalne biznesy. Prawie rok zamknięcia i tak poturbował tutejszych przedsiębiorców. Skoro strefa objęta zakazem przebywania wreszcie się skończy, liczę na to, że wrócą turyści w nasze regiony i znów będziemy chętnie wybieranym miejscem na wyjazd. Od strony samorządowej to również dobra wiadomość, bo bez przeszkód możemy organizować miejskie imprezy. Niebawem są Dni Włodawy, ale do końca nikt nie był pewien czy w ogóle będzie można je przeprowadzić, bo nie znaliśmy decyzji. Teraz jest już wszystko jasne - mówi Wiesław Muszyński, burmistrz Włodawy.
- Zakaz przebywania przede wszystkim doświadczył lokalne biznesy. Niektórzy byli nawet zmuszeni zamknąć swoje firmy. Ogromne straty odnotowali hotelarze, gastronomia, a przede wszystkim spływy kajakowe. Skutki tego Okuninka jeszcze będzie odczuwać latem. Zniesienie strefy w połowie czerwca trudno komentować. Raczej nie wpłynie ono na wielki boom turystyczny i zainteresowanie naszymi regionami - tłumaczy Andrzej Romańczuk, starosta powiatu włodawskiego.
- Ostatnio byłem przejazdem nad Jeziorem Białym Z ciekawością patrzyłem na tablice rejestracyjne przejeżdżających samochodów. Prawie wszystkie rejestracje zaczynały się od litery "L" - LTM, LSW, LU, LZ, LC, LCH, LBI. Czyli ruch turystyczny w Okunince stanowi głównie nasze województwo. A tacy turyści przyjeżdżają zazwyczaj na jeden dzień, więc nie zostawiają wielu pieniędzy. Może jedynie w gastronomii - twierdzi pan Patryk.
- W ubiegłym roku było sporo wycieczek i zainteresowanie, aby zwiedzać Włodawę, było duże. W tym roku telefon milczy. Ludzie już poplanowali sobie urlopy, a wycieczki w ramach projektów czy organizowane przez biura podróży dawno już zaklepały sobie program i nasz region jest w tym pominięty. Jeden klient od września chciał zwiedzić Włodawę z wycieczką seniorów z Lublina. Dzwonił, dzwonił, aż w końcu przestał pytać, bo wycieczkę zrobić musiał, a wjechać tu się nie dało - komentuje pan Konrad, lokalny przewodnik.
Napisz komentarz
Komentarze