- Jesteśmy tutaj od poniedziałku. Robimy dom niezwykłej kobiety, bardzo dzielnej, która straciła męża w wypadku samochodowym. Została sama z trójką dzieci i dzielnie sobie radzi. Natomiast nie poradziła sobie z remontem i ktoś go musiał zrobić, a tym kimś jesteśmy my ekipa Naszego Nowego Domu - podkreślała w piątek Katarzyna Dowbor.
Bo namalowała dom z trzema kominami
Jak to się zaczęło? Najpierw do telewizji wpłynęło zgłoszenie z gminy Siedliszcze. Realizatorzy zastanawiali się bardzo długo nad wyborem właściwej rodziny, brali też pod uwagę dom z Chojna Nowego Drugiego, ale nie byli przekonani. Przeważył jeden szczegół. Córka Pani Beaty narysowała dom z trzema kominami. Dlaczego z trzema? Żeby w każdym pokoju było ciepło.To ujęło realizatorów programu, którzy postanowili pomóc właśnie tej rodzinie. Teraz już wiadomo, że marzenia się spełniają. Pani Beata może to potwierdzić. Dom co prawda nie ma trzech kominów, ale z pewnością będzie tam ciepło.
Zobacz też: STOP cyrkowi w mieście!
- Do programu zgłosiły mnie koleżanki, bo wiedziały, że nasz dom jest w fatalnym stanie. Kuchnia kaflowa, nie dawała już tyle ciepła, ile potrzeba. Dach był pokryty eternitem - mówi pani Beata. - Gdy mój mąż zginął w wypadku, zostałam 25-letnią wdową. Córka miała wtedy 6 lat, syn 4 latka i byłam w piątym miesiącu ciąży. Musieliśmy dalej żyć, ale w tych warunkach było naprawdę ciężko - wspomina.
Od tragicznego wypadku minęło już sześć lat. Nieremontowany dom coraz bardziej niszczał. Widok stojącej w drzwiach Katarzyny Dowbor, prezenterki programu, musiał bardzo ucieszyć.
- To bardzo ciepła i kochająca się rodzina. Co ważne, dom w którym mieszkali, był zadbany i czysty, chociaż przecież to była zupełna ruina. Dzieci się dobrze uczą. Pani Beata radzi sobie, jak może. Jest bardzo pracowita, i to widać, bo jest zadbany ogród przed domem, po podwórzu chodzą kury. Zdarzają się nam rodziny, które mówią, że nie ma ogrodu, bo się nie opłaca. A pani Beata zrobiła wszystko, co mogła, żeby zadbać o dzieci - mówi Olga Toporowska, producent programu. Dzięki jej uprzejmości otrzymaliśmy zaproszenie na plan filmowy.
Za kulisami programu
W trakcie kręcenia programu realizatorzy nie tylko zatroszczyli się o dom, ale też pod opiekę wzięli suczkę gospodarzy, którą wykąpano, ostrzyżono, nakarmiono, odrobaczono i zamieszkała w autobusie należącym do ekipy. Tak jej było tam dobrze, że nie chciała nawet wychodzić na zewnątrz. Zdjęcie z pieskiem bawiącym się na kolanach Katarzyny Dowbor trafiło na stronę Facebooka programu Nasz Nowy Dom z podpisem: "Nowa lokalizacja, nowy pies w naszym autobusie".
- Wszędzie tam, gdzie jedziemy, opieką obejmujemy również zwierzęta. Nie zrealizujemy programu w miejscu, gdzie na podwórzu jest pies na łańcuchu. Tłumaczymy ludziom, że jest to niezgodne z prawem i nie pokażemy tego w telewizji - wyjaśnia Toporowska.
Do pieska, który świetnie się zadomowił wśród członków ekipy telewizyjnej, dołączył kotek, którego ktoś im w nocy podrzucił. Co ciekawe, nawet się tym nie zdziwili, bo zdarza się to bardzo często. Na szczęście realizatorzy programu nie mogą narzekać na brak wsparcia ze strony mieszkańców.
- Jak już przyjeżdżamy i zaczynamy remontować, to ludzie się budzą i mówią, że no tak, właściwie to trzeba pomóc - opowiada Toporowska.
Tym razem również tak było. Właściciel miejscowego sklepu przywiózł chleb z pieca, masło i sól. Nie zabrakło też ogórków, smalczyku, śliwek z ogródka.
Na pomoc przyszły również sąsiadki pani Beaty, zaopatrzone w grabie i rękawice. Z chęcią pomagały, chociaż widać było, że wszyscy się stresują występem w telewizji.
Dom w pięć dni. Czy to możliwe?
W piątek po południu prace budowlane nadal trwały. Dom nie był wykończony wewnątrz, a już w sobotę miała przyjechać rodzina, którą na czas remontu wysłano ma urlop do hotelu w Lublinie.
- Nikt mi nic nie chce zdradzić. Nie wiem, co tam się dzieje. Pokazano mi jedynie krótki filmik z demolki - wyjaśnia pani Beata, do której udało nam się dodzwonić w trakcie trwania programu.
W tym czasie w jej domu dosłownie na chwilę przerywano pracę wiertarek, żeby można było nakręcić kolejne ujęcia z wizyty prezenterki na planie budowy.
- Patrzę na ten cały bajzel i zaczynam coraz bardziej się martwić... - powiedziała przed kamerami Dowbor.
Zagrała to naprawdę świetnie, bo wieloosobowa ekipa uwijała się, jak w ukropie. Bałagan na budowie rzeczywiście był duży, ale wyglądało na to, że wszyscy doskonale wiedzą, co mają robić.
Niestety, wieczorem plany pokrzyżowała burza, która przetoczyła się przez Lubelszczyznę. Czy budowlańcy zdążyli na czas? Rodzina pani Beaty przekonała się o tym już w sobotę. Widzowie będą mogli zobaczyć odcinek programu dopiero na przełomie października i listopada. Zachęcamy do obejrzenia.
Jak można się zgłosić?
Jeżeli znasz rodzinę, której warto pomóc lub sam potrzebujesz wsparcia w remoncie domu, możesz wypełnić formularz dostępny na stronie internetowej programu. Ważne, aby rodzina, do której przyjadą budowlańcy programu Nasz Nowy Dom, była właścicielem budynku. Jest to zawsze dokładnie sprawdzane. Realizatorów interesuje dosłownie wszystko - stan techniczny domu, sposób jego ogrzewania, zdrowie mieszkańców, ich zajęcia, zainteresowania i szczególne zdolności. Jak zapewnia Toporowska, takich rodzin, spełniających wszystkie wymagania, wcale nie ma aż tak dużo.
AKTUALIZACJA!!!
Przegapiliście odcinek z rodziną z Chojna? Nic straconego - powtórkę możecie obejrzeć TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze