Podróżnik pochodzi z Wielkopolski. Ma 68 lat, ale ma jeszcze dużo zapału i wigoru, aby przemierzyć Polskę niecodziennym środkiem lokomocji.
- Ursus C-328 pochodzi z 1964 roku. Gdy kupiłem go cztery lata temu, był strasznie zaniedbany. Postanowiłem go odnowić. Nie wszystko się udało, ale w 90 procentach jest jak w oryginale. Ze względu na to, że teraz ma więcej czasu, postanowiłem pozwiedzać sobie Polskę - opowiada Zygmunt Kuś.
Przed emeryturą pan Zygmunt był kierowcą samochodów ciężarowych. Śmieje się, że podczas pracy rzadko miał czas, aby zwiedzać Polskę i Europę. Teraz postanowił nadrobić zaległości.
Zobacz video:
- Wcześniej jeździłem tak, aby jak najszybciej odstawić ładunek i wrócić do domu. Na emeryturze postanowiłem podróżować trochę wolniej, a do tego celu postanowiłem wybrać właśnie ciągnik. Wydaje mi się, że Polska jest ładna, wspaniała i nie trzeba szukać odległych krajów. Najpierw trzeba zobaczyć, co jest u nas, a dopiero potem wybrać się gdzieś dalej - wyjaśnia podróżnik z Pleszewa.
Cztery lata temu Zygmunt Kuś zapisał się do klubu miłośników starych traktorów i maszyn rolniczych w Wilkowicach k. Leszna. Postanowił pojechać na zlot trochę wcześniej. W podróż po Wielkopolsce wyruszył trzy tygodnie przed imprezą.
- W ubiegłym roku postanowiłem pojechać dalej i objechać całą Polskę. Wyznaczyłem trasę wzdłuż granicy. Bezproblemowo udało się przejechać 3,5 tys. kilometrów, aby znów dotrzeć na ten zlot. Teraz wyjechałem 9 czerwca i też wybieram się do Wilkowic. Jadę jednak innym szlakiem. Do 19 sierpnia muszę dotrzeć na festiwal, na który wszystkich zapraszam - dodaje Kuś.
Pleszewianin cieszy się, że spotyka podczas podróży wspaniałych ludzi, którzy przyjmują go z niezwykłą serdecznością. Tak było również u sołtysa Siedlisk Pierwszych i jego rodziny, u których miał przystanek w podróży.
- To była niespodziewana, lecz bardzo ciekawa wizyta. Widziałem, że wzbudziła duże zainteresowanie mieszkańców Siedlisk i naszej gminy. Mamy nadzieję, że w przyszłości jeszcze nas odwiedzi - mówi sołtys Michał Krysa.
Z Siedlisk pan Zygmunt wyruszył w drogę do Chmielnika k. Biłgoraja. Podczas wojny dowódcą oddziału partyzanckiego na tamtym terenie był wujek jego żony, a miejscowa szkoła została nazwana właśnie jego imieniem.
- Staram się wybierać głównie drogi gminne i powiatowe, aby nie utrudniać ruchu na głównych trasach. Czasami jednak muszę przejechać na nie wjechać, ale na szczęście nikt na mnie nie trąbi. Przeważnie przepuszczam wszystkich i jadę dalej. Machają do mnie, śmieją się lub robią zdjęcia i pytają, skąd wziął się pomysł na podróżowanie w taki sposób. We wszystkim wspiera mnie duchowo mój przyjaciel Tadeusz Żychlewicz, który codziennie do mnie dzwoni i szuka w Internecie ciekawym miejsc, w pobliżu których aktualnie przebywam - opowiada podróżnik-traktorzysta.
Podróż pana Zygmunta można śledzić Facebooku na stronie "Pleszew Polska".
Napisz komentarz
Komentarze