W ośrodku zatrudnionych jest 129 osób, udział w referendum wzięło 81 pracowników. 80 opowiedziało się za przeprowadzeniem strajku.
Pracownicy MOPR domagają się podwyżek. Jak twierdzą, aż 75 proc. załogi otrzymuje najniższą krajową, niezależnie od pełnionej funkcji.
- Dotychczasowe rozmowy, negocjacje oraz mediacje, również z udziałem osób delegowanych przez prezydenta Chełma Jakuba Banaszka, nie przyniosły wymiernego efektu. Od decyzji oraz dobrej woli prezydenta zależy zainicjowanie niezbędnych zmian, które będą odpowiedzią na rosnące problemy naszego środowiska oraz zwiększą efektywność pomocy świadczonej mieszkańcom Chełma - mówi Monika Jezierska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Chełmie.
8 lipca odbędzie się strajk ostrzegawczy. Potrwa od godziny 10.30 do 12.30. Pracownicy między innymi przemaszerują z transparentami od siedziby MOPR Chełm przy ul. Kolejowej 8 do urzędu miasta.
Jezierska i pracownicy ośrodka są wdzięczni radnym: Edycie Rożek, Piotrowi Malinowskiemu, Markowi Sikorze oraz mieszkańcom i podopiecznym ośrodka, którzy dostrzegają problem i ich wspierają. Temat ten został poruszony na ostatniej sesji Rady Miasta Chełm. Radny Piotr Malinowski wspomniał o tym, że dowiedział się, iż pani wiceprezydent Dorota Cieślik podczas rozmów ze związkowcami MOPR zarzuciła im niekompetencję.
- Mówienie, że pan słyszał od kogoś, że pani prezydent użyła takich słów, jest mało eleganckie. Uważam nawet, że jest poniżej pasa, bo w usta można włożyć wszystko - skomentował uwagę Malinowskiego prezydent Jakub Banaszek. - Jeśli pracownicy, którzy to słyszeli, mają jakieś dowody, bardzo proszę, żeby z takimi dowodami przyszli. Spory są po to, żeby je rozwiązywać. To jest poważny zarzut. Gdyby pani wiceprezydent Cieślik tak powiedziała, to nie powinna pełnić tej funkcji. A znam ją na tyle, że wiem, że może użyć niekiedy mocnego języka, ale nie takiego.
Czy związkowcy mają dowody? - zapytaliśmy szefową związków zawodowych MOPR.
- Podczas rozmów 8 marca pani prezydent Dorota Cieślik, która reprezentowała urząd, wyraziła opinię, że strona związkowa nie powinna podnosić argumentów dotyczących podwyżek dla pracowników magistratu, gdyż wykonują oni inne, dużo ważniejsze i bardziej odpowiedzialne zadania zawodowe, a także mają wyższe kwalifikacje niż pracownicy MOPR. Pani prezydent dodała również, że podwyżka w urzędzie była możliwa z uwagi na redukcję etatów, która w ostatnich latach miała miejsce w magistracie. Wypowiedź pani prezydent, która jest odpowiedzialna również za realizację zadań z zakresu pomocy społecznej, świadczy o braku elementarnej wiedzy dotyczącej niezbędnych kwalifikacji zawodowych wskazanych w Ustawie o pomocy społecznej, ukończonych szkoleniach specjalistycznych oraz podniesionych kalifikacjach zawodowych przez pracowników tutejszego ośrodka, niezbędnych do realizacji coraz to nowych i bardziej skomplikowanych zadań stawianych przed pomocą społeczną - dodała Jezierska.
Przewodnicząca poinformowała też, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy, z powodu niskich wynagrodzeń oraz braku możliwości rozwoju, z MOPR-u odeszło ok. 30 pracowników, w tym osoby z bardzo wysokimi kwalifikacjami zawodowymi.
- Wypowiedź pani prezydent dotycząca niskich kwalifikacji wzbudziła w pracownikach MOPR duże rozgoryczenie i rozczarowanie postawą osoby piastującej tak wysoki urząd. Czujemy się poniżeni i ośmieszeni w oczach opinii publicznej. Taka narracja nie służy osiągnięciu porozumienia przez obie strony. Dlatego też apelujemy do pana prezydenta o podjęcie stosownych działań deklarowanych podczas wystąpienia na sesji Rady Miasta Chełm. Dosyć tolerancji dla poniżania pracowników! - dodała Jezierska.
Pani wiceprezydent obiecała nam udzielić komentarza w tej sprawie w poniedziałek. Do tematu wrócimy.
Napisz komentarz
Komentarze