Julka z Chełma ma zespół Downa. Niedawno dowiedziała się, że ma ostrą białaczkę limfoblastyczną. Ta diagnoza spadła na nią i jej rodzinę jak grom z jasnego nieba.
- To nie było tak, że Julcia zachorowała jednego dnia. Objawy raka pojawiły się tydzień wcześniej, zauważyłam, że córka jest blada, ciągle zmęczona i przede wszystkim straciła apetyt. Ten stan Julci nie dawał mi spokoju. Pojechałam z córką do pediatry, który po zbadaniu oświadczył, że nic złego się nie dzieje - opowiada mama Julki pani Kamila.
Trochę uspokojona wróciła do domu, jednak ciągle czuła pewien niepokój.
- Na drugi dzień Julcia zemdlała w szkole. Zrobiła się nagle sina, dostała drgawek. Wystraszyłam się stanem córki i od razu pojechaliśmy do lekarza, który dał skierowanie na morfologię. Byłam przekonana, że córka ma anemię. Lecz jej wyniki przeraziły nawet panią doktor. Kazała natychmiast jechać do szpitala. Już podejrzewała białaczkę. Było to 13 maja tego roku, w dniu urodzin Julci. Dostałam cios prosto w serce, dosłownie. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie nowotworu.
Niestety, w Chełmie nie ma oddziału hematologii i onkologii dziecięcej. Dlatego Julka musi jeździć z mamą do Lublina. Dziewczynka dostaje chemię, sterydy i inne lekarstwa, aby walczyć z białaczką. Leczenie i dojazdy jednak kosztują...
Włączmy się w pomoc Julce. Poniżej wstawiamy link do zbiórki. Liczy się każdy grosz. Dobro wraca.
- Julka to mieszkanka mojego rodzinnego miasta Chełm, a dodatkowo córka mojego kolegi, dlatego tym bardziej leży mi na sercu pomoc tej małej wojowniczce. Wiem, że mam wśród znajomych i osób obserwujących mój profil osoby o złotych sercach, które nie odmawiają pomocy potrzebującym - pisze na swoim Faceebokowym profilu pani Katarzyna.
Napisz komentarz
Komentarze