Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Chciał wysadzić dom w powietrze. Za narażenie innych osób ma trafić za kratki

61-letni chełmianin był pijany i mógł doprowadzić do tragedii. Na szczęście jego żona w porę wezwała policję. Wiedziała, co się święci. Zadzwonił do niej i zagroził: „Tego domu już nie będzie. Wyleci w powietrze!". Przyniósł z garażu butlę z gazem, odkręcił kurek i czekał na wielkie BUM! Teraz czeka na uprawomocnienie się wyroku. Sąd skazał go na dwa lata pozbawienia wolności.
Chciał wysadzić dom w powietrze. Za narażenie innych osób ma trafić za kratki

Autor: fot. PixabayRonaldPlett

Wyrok w tej sprawie zapadł kilka dni temu. Mężczyzna nie będzie mógł też wrócić do żony i do domu przez pięć lat i zbliżać się do niej na odległość mniejszą niż 50 metrów.

Do zdarzenia doszło w bliźniaku w Chełmie 30 listopada ub. r. W tym czasie w domu oprócz 61-latka nikogo nie było, ale zagrożeni byli sąsiedzi, m.in. starsza schorowana kobieta. Nie byłaby w stanie uciec przed niebezpieczeństwem.

Żona 61-latka wyszła do pracy. Około godz. 7 zadzwonił do niej, ale nie odebrała. Potem wykręcił numer do siostrzenicy, która mieszkała naprzeciwko, i powiedział, by zabrała dzieci i pojechała na budowę.

Małżonka oddzwoniła do niego godzinę później. Usłyszała w słuchawce: „Tego domu już nie będzie. Mam butlę z gazem, wyleci w powietrze!”. Kobieta zadzwoniła po policję. Wiedziała, że po nim wszystkiego można się spodziewać. Tym bardziej że, jak się okazało, siostrzenica widziała przez okno, jak 61-latek niesie do domu butlę gazową.

Gdy mundurowi i strażacy przybyli na miejsce, desperat siedział na krześle, pół metra dalej stała butla. Miała już odkręcony zawór. Słychać było i czuć ulatniający się gaz.

Dzięki natychmiastowej reakcji funkcjonariuszy policji i straży pożarnej nikomu nic się nie stało, choć – jak ocenił dowódca zastępu ratowniczo-gaśniczego - istniało zagrożenie wybuchem. Mieszkanie zostało przewietrzone, a mężczyzna zatrzymany.

- Badanie wykazało, że miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie – mówiła zaraz po zdarzeniu starsza sierżant Angelika Głąb-Kunysz z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

W prokuraturze usłyszał zarzuty. Do niczego się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. Decyzją sądu trafił do tymczasowego aresztu. Prokuratura w maju skierowała do sądu akt oskarżenia.

Jak się okazało podczas śledztwa, 61-latek już od 2005 roku znęcał się nad żoną psychicznie i fizycznie. Będąc pod wpływem alkoholu, szarpał ją, popychał, wyzywał, poniżał, a nawet groził, że ją pogryzie.

Niszczył jej kwiaty w ogródku, sprzęty domowe, naczynia, trzaskał drzwiami, nie dawał spać w nocy. Dręczył ją często psychicznie, straszył, że popełni samobójstwo, samookaleczał się, wieszał sznur w piwnicy, przykładał sobie nóż do ciała…

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama