Dziś każdy sprawca wypadku drogowego musi liczyć się z bardzo poważnymi i kosztownymi konsekwencjami. Wystarczy tylko wspomnieć, że może zostać przez sąd ukarany grzywną w wysokości nawet 30 tysięcy złotych.
To jednak nic w porównaniu z tym, co takich kierowców będzie czekało za rok. Bo właśnie wtedy wejdą w życie przepisy, które podpisał Andrzej Duda.
Stracą samochód i dożywotnio prawo jazdy
Zgodnie ze znowelizowanym Kodeksem karnym państwo będzie zabierało samochody.
Przepadek pojazdu będzie stosowany w przypadkach, gdy kierowca ma co najmniej 1,5 promila. I nie ma znaczenia, czy spowodował wypadek drogowy, czy nie.
Tak samo będzie w sytuacji, gdy ktoś spowoduje wypadek przy zawartości co najmniej 0,5 promila alkoholu we krwi lub też w sytuacji recydywy – czyli gdy czyn popełni ponownie.
O przepadku auta ostatecznie zdecyduje sąd, ale policja – zaraz po wypadku – będzie mogła zająć samochód kierowcy na maksymalnie 7 dni. W tym czasie prokuratura ma orzec zabezpieczenie pojazdu.
Nowe przepisy rozszerzają także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Będzie on obejmował kierowców, którzy po spowodowani wypadku, ale przed poddaniem się badaniom, spożywali alkohol lub zażywali środek odurzający.
Bo bywa, że czasami sprawca ucieka z miejsca zdarzenia. Kiedy namierza go policja, kierowca taki jest co prawda pijany, ale tłumaczy się, że alkohol spożył już po fakcie.
Nie przepadek, ale wysoka nawiązka
A co w sytuacji, gdy sprawca prowadził nie swój pojazd?
„Przepadku nie orzeka się, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności pojazd mechanicznym, wykonując czynności zawodowe lub służbowe (...) na rzecz pracodawcy. W takim wypadku sąd orzeka nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 złotych (do 100 tys. zł) na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej” – odpowiada Kancelaria Prezydenta.
Dotyczy to – podkreślmy – kierowców zawodowych.
Ekspert: To sąd powinien decydować o karze
Prezydent podpisał ustawę mimo wielu obiekcji ze strony prawników i ekspertów od bezpieczeństwa drogowego.
– O karze ma decydować sąd. To nie polityk powinien dyktować sądowi, jaką karę ma wymierzyć, tylko sąd powinien mieć widełki i być może w pewnych sytuacjach ten przepadek byłby uzasadniony – ocenia w rozmowie z TVN24 Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Maciej Kulka, biegły sądowy i ekspert od bezpieczeństwa, uważa, że zabieranie samochodów nie jest dobrym wyjściem w walce z pijanymi kierowcami.
– Jestem przekonany, że te przepisy przyniosą także negatywne skutki społeczne. To np. sytuacja, w której samochód należący do sprawcy będzie rekwirowany, a rodzina zostaje z zaciągniętym na jego zakup kredytem w sytuacji, gdy pojazd służył do zarabiania pieniędzy na życie. Taka rodzina straci źródło dochodu – ocenia.
Dziennie w całej Polsce policja zatrzymuje 200-400 pijanych kierowców. 5 grudnia, w dniu, w którym prezydent podpisał ustawę, takich przypadków było 251.
Napisz komentarz
Komentarze