- Najpierw zaczęła mi zaciekać w kuchni, później w dużym pokoju. Interwencje nie odnosiły skutku, więc zgłosiłam sprawę na policję, pisałam pisma do prokuratury, Ale to też nic nie dało. Ze dwa miesiące temu przychodzę do domu, a w przedpokoju kapie woda. Przez dwa dni nazbierałam wiaderko – skarży się zrozpaczona pani Bożena.
Lokatorka mówi, że martwi się o swoje życie, ponieważ przy ścianie, która jest mokra, jest telefon i dzwonek. Zgłaszała sprawę do elektrowni. Powiedziano jej, że w tym miejscu jest zbyt mała moc prądu, żeby kogoś zabiło.
Problemem swoim zainteresowała też rzecznika praw lokatorów. Nie wie jeszcze, czy to coś pomoże.
- Tapeta już mi odpadła, na suficie poodklejały się kasetony. Tu naprawdę nie da się żyć... a PUM nic z tym nie robi – mówi lokatorka.
Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z władzami Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych w Chełmie.
- Pani Bożena zajmuje lokal mieszkalny będący własnością miasta, znajdujący się w budynku Wspólnoty Mieszkaniowej Andersa 1. Plan remontów takich lokali ustalany jest przez właściciela zasobu mieszkaniowego. Kluczowym warunkiem decydującym o możliwości wykonania prac remontowych jest brak zaległości w opłatach czynszowych za najmowany lokal. Prace remontowe budynku wykonywane są na podstawie uchwał podejmowanych przez wspólnotę mieszkaniową - przekazała nam Katarzyna Hapońska - Gajewska, prezes zarządu i dyrektor PUM w Chełmie.
Napisz komentarz
Komentarze