Pracę szkoleniową w zamojskim pięściarstwie prowadził przez prawie pół wieku. Wychował kilka pokoleń bokserów. Jego podopieczni wywalczyli mnóstwo medali mistrzostw Polski, w tym cztery w rywalizacji seniorów. W 1992 r. wprowadził do ekstraklasy bokserski zespół Hetmana Zamość. Cztery razy wygrał plebiscyt na najlepszego i najpopularniejszego trenera Zamojszczyzny (1989, 1990, 1992, 2006).
Cechowała go wysoka kultura, klasa, inteligencja i wszechstronna wiedza z różnych dziedzin życia. Można z nim było interesująco porozmawiać nie tylko o sporcie, ale także o kulturze i sztuce, czy poezji. Dla wielu nie pasował do środowiska pięściarskiego, a jednak czuł się w nim doskonale, choć był człowiekiem jakby z innego świata sportowego.
– Tworzył wokół siebie niespotykaną, wręcz mistyczną aurę. Nie sposób było go wyprowadzić z równowagi, bo był oazą spokoju. Nigdy się nie denerwował, ale jeśli coś go złościło, to nigdy tego nie okazywał, nie uzewnętrzniał swoich przeżyć. To też wzmacniało jego autorytet w środowisku sportowym Zamojszczyzny. Dzisiejsi trenerzy, to jednak narwańcy. Trener Linek był wybitnym fachowcem ze starej szkoły, dlatego rzeczywiście sprawiał wrażenie, że nie pasuje do środowiska pięściarskiego. Była to jednak szkoła na najwyższym poziomie. Czy ja, czy inni trenerzy młodszej generacji, a wśród nich Przemysław Maziarczuk, bazowaliśmy na jego doświadczeniu, które przez lata nam przekazywał – mówi Maciej Sochan, wychowanek trenera Linka, zawodnik i trener ASB Hetman.
Ryszard Linek urodził się 8 kwietnia 1935 r. w Mysłowicach. Na ringu w latach 1953-1963 reprezentował BBTS Bielsko-Biała i zamojskiego Technika. Z Zamościem związany był od 1959 r. Po zakończeniu kariery zawodniczej został szkoleniowcem. Fachu trenerskiego uczył się u samego Feliksa Stamma.
– Był nie tylko naszym trenerem, ale też przyjacielem i drugim ojcem. Jak trzeba było, to udzielił reprymendy, ale zawsze ze spokojem, klasą i kulturą. A jak trzeba było, to też przytulił, wysłuchał, pomógł. Byliśmy z nim bardzo zżyci – wspomina Dariusz Jędruszko, wychowanek trenera Linka, zawodnik Hetmana, który osiągnął największy sukces w historii zamojskiego pięściarstwa – w 1992 r. wywalczył tytuł wicemistrza Polski seniorów w wadze superciężkiej.
Karierę trenerską Ryszard Linek oficjalnie zakończył w listopadzie 2007 r. podczas mającego długoletnie już tradycje Memoriału Jerzego Suchodoła. Swoje wspomnienia bokserskie opublikował na łamach „Kroniki Tygodnia” w latach 1995-1996.
– To była wyjątkowa postać w zamojskim sporcie, ale też na arenie krajowej, a nawet międzynarodowej. Był znakomitym trenerem, wychowawcą, opiekunem i przyjacielem sportowców. Był dżentelmenem o jakich dziś w sporcie trudno. Swój dom otwierał dla zawodników mających różne problemy, a pięściarze w tamtych czasach mieli ich sporo. Wielokrotnie siadaliśmy na ławce i dyskutowaliśmy. Opowiadał mi o sprawach dotyczących sportowców, ale nigdy się nie żalił. Mówił tylko, że szuka właściwych rozwiązań. Jego dwaj synowie, Piotr i Krzysztof, na początku uprawiali boks, ale wybrali inną drogę – jeden został znakomitym polonistą i poetą, a drugi równie wspaniałym matematykiem – wspomina Janusz Kawałko, były lekkoatleta, szkoleniowiec i organizator imprez sportowych, a także długoletni dziennikarz gazet regionalnych.
Msza żałobna odbyła się 17 grudnia w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Krzyża w Zamościu. Ciało Ryszarda Linka spoczęło na cmentarzu przy ul. Peowiaków.
Napisz komentarz
Komentarze