- Jechałam linią 5A do Józefina, a kierowca prowadził jak wariat - skarżyła się nam przez telefon. - Moja córka się przewróciła i uderzyła w siedzenia, a kierowca miał jeszcze pretensje i krzyczał, że to nie jego wina. Wiem, że na ul. Hrubieszowskiej są roboty drogowe i jedzie się tam wolniej. Ale to przecież nie powód, żeby później nadganiać i nie interesować się bezpieczeństwem pasażerów.
Jak dodaje nasza Czytelniczka, taka sytuacja zdarzyła się nie po raz pierwszy.
- Przeanalizowaliśmy informację o zdarzeniu zaraz po tym, jak to do nas dotarła - mówi Marian Pędziński, zastępca dyrektora CLA. - W autobusie, o którym mówimy, prędkość jest rejestrowana w GPS co 30 sekund, pojazd ma również tachograf. Kiedy doszło do przewrócenia się pasażerki, autobus nie jechał więcej niż 30 - 40 km/h, a sam kierowca nie jest demonem prędkości. Tego dnia, w innym miejscu trasy, autobus osiągnął maksymalną prędkość 48 km/h.
Jak zapewniają władze CLA, do każdej zgłoszonej im uwagi podchodzą indywidualnie i wyciągają odpowiednie konsekwencje, jeśli wina leży po stronie prowadzącego autobus. Sami kierowcy mają też zostać wyczuleni na to, aby prowadzić pojazd w taki sposób, aby pasażerowie mieli całkowitą pewność, że się nie przewrócą.
Napisz komentarz
Komentarze