Która wersja jest aktualna?
Ponieważ w omawianej historii czas ma znaczenie, by pozostać ścisłym, należałoby powiedzieć „za pięć jedenasta”, ponieważ to właśnie o godzinie 11. w piątek 13 stycznia rozpoczęły się obrady tzw. sesji budżetowej w Sawinie. Nikt nie miał wątpliwości, że to właśnie uchwała budżetowa będzie stanowiła tego dnia obiekt największych kontrowersji. I choć sprawozdanie z działalności, jakie złożył wójt Dariusz Ćwir było obszerne i dotykające wielu interesujących zagadnień, to jednak całe show skradł dokument (a w zasadzie dokumenty), jakie przedstawiła przewodnicząca Iwona Wołoszkiewicz, poprzedzając tę prezentację ciekawą obserwacją.
- Chciałabym państwu powiedzieć, że o kolejnych zmianach w projekcie uchwały zostałam powiadomiona tuż przed sesją. Mam tutaj przed sobą projekt uchwały budżetowej, która została zaproponowana na spotkaniu roboczym 9 grudnia. Kolejny dokument był konsultowany na spotkaniu w środę, dwa dni temu. Są już na nim naniesione zmiany, radni tego nie mają. W tym drugim dokumencie dyskutowana była kwestia udzielenia wójtowi upoważnienia do zaciągnięcia krótkoterminowego kredytu. I jest też ten ostatni dokument, który otrzymałam tuż przed sesją - wprowadziła w zagadnienie uchwały budżetowej przewodnicząca Wołoszkiewicz.
Wobec takiego tanu rzeczy nie było do końca wiadomo, w jaki sposób rozpocząć dyskusję. Radni dopytywali, który z projektów zostanie ostatecznie odczytany – pierwszy, drugi czy ostatni, trzeci, dostarczony tuż przed posiedzeniem. Omówienie problemu wyprzedziła swoimi wyjaśnieniami skarbnik gminy Elżbieta Kamela.
- Pani przewodnicząca sugeruje, że zaszły jakieś duże, niepokojące zmiany. Chciałabym, abyśmy o tym porozmawiali na spokojnie. Pierwszy projekt zawierał punkt 11., a w nim zapis, że rada będzie mogła upoważnić wójta do zaciągnięcia krótkoterminowego zobowiązania w kwocie 1 mln złotych. Następnie autopoprawką wprowadziłam jeszcze kwotę 350 tys. złotych, której nie mogłam wprowadzić w grudniu. To pieniądze na zakup węgla. Pan wójt zgłosił w międzyczasie taką uwagę, że jednak chciałby mieć takie upoważnienie do zaciągnięcia kredytu, ponieważ chciałby mieć możliwość zabezpieczenia środków na wkład własny. W zapisie widnieje kwota 1,4 mln złotych. Konsultowałam te zapisy z RIO, aby mieć pewność, że zostaną prawidłowo sformułowane – tłumaczyła skarbnik.
Zgoda radnych, ale na inne rozwiązania
Sam fakt zapewnienia takiej możliwości w projekcie budżetu nie wzbudziłby zapewne większych kontrowersji – wszak jest to częste rozwiązanie stosowane przez wielu włodarzy. Ale nie w Sawinie. Okazało się bowiem, że na grudniowym spotkaniu radni rozmawiali o innym rozwiązaniu – chcieli upoważnić wójta Ćwira do zaciągnięcia ewentualnego kredytu krótkoterminowego (takiego, który należy spłacić w ciągu jednego roku), ale na podstawie odrębnej uchwały i w razie zaistnienia wyraźnej potrzeby. W momencie, kiedy wójt istotnie uznałby, że należy zabezpieczyć środki na wkład, ponieważ będą one potrzebne do zrealizowania konkretnej inwestycji. Okazało się zatem, że ustalenia nijak się miały do późniejszego dokumentu, w którym wystawiano niejako czek „in blanco”.
- Po mojej konsultacji z panią kolegiat z Regionalnej Izby Obrachunkowej okazało się, że zapis ten powinien zostać rozszerzony o frazę „na pokrycie występującego w ciągu roku przejściowego deficytu budżetowego” – uzupełniła swoją informację skarbnik gminy.
Po tych wyjaśnieniach nie ulegało zatem wątpliwości, że radni zostali, nie po raz pierwszy zresztą, wprowadzeni w błąd. Po pierwsze – ustalono z nimi wcześniej, że upoważnienie na zaciągnięcie zobowiązania będzie uruchomione przy pomocy innego mechanizmu. Po drugie – radni byli informowali o kwocie 1 mln, a nie 1,4 mln zł. I w końcu po trzecie – zapis zaproponowany rzekomo przez RIO otwierał władzom dodatkową furtkę. Stwarzał bowiem możliwość zaciągnięcia zobowiązania nie tylko w sytuacji „inwestycyjnej”, ale również takiej, w której wystąpi bliżej nieokreślony co do swojej istoty „deficyt budżetowy”. Sprzeciwiając się takiej retoryce, radni mieli zapewne w pamięci tę sytuację, kiedy pieniądze z subwencji oświatowej, przeznaczone na pensje, zostały przeznaczone na zupełnie inne cele, a brak próbowano uzupełniać właśnie przy pomocy dodatkowego kredytu.
- Na grudniowym, niekomisyjnym spotkaniu, większość radnych zgadzała się z tym, aby tę kwotę 1 mln złotych „zdjąć” z dokumentu uchwały budżetowej. Dali jednak słowo, że jeśli pojawi się taka potrzeba, możliwość wzięcia kredytu zostanie udzielona wójtowi przy pomocy odrębnej uchwały. Pani skarbnik przystała na takie rozwiązanie. Sama pani przyznała, że taka „droga” również jest bardzo dobra. Teraz czytamy w tym dokumencie, że pojawia się kwota 1,4 mln złotych i dodatkowe zapisy. Ustalenia nie zostały dotrzymane – informowała przewodnicząca Wołoszkiewicz.
- Osobiście nie uważam, że są to rozwiązania wprowadzane „partyzantką”, jak powiedziała to pani przewodnicząca. Jeśli nie szanuje pani wyników głosowań, to jaki sens wiąże się ze spotkaniami komisji – próbował wyjaśniać wójt Dariusz Ćwir.
Znów pod presją
Na środowym posiedzeniu komisji poprzedzającym sesję radni głosowali za przyjęciem rozwiązania, jakie wprowadzono „tylnymi drzwiami”. Zrobili to, ponieważ, jak odnosiła się do tego radna Teresa Chlebio, radni rozumieją potrzebę zabezpieczania środków na ew. inwestycje, ale zaznaczyła, że również była za przyjęciem rozwiązania, które zakładało przyjęcie odrębnej uchwały, poza dokumentem budżetu.
- Na spotkaniu roboczym przystaliśmy na możliwość podjęcia odrębnej uchwały w momencie, kiedy zaistnieje taka potrzeba. Pan wójt odnosił się do tego, twierdząc, że odrębna uchwała opóźni cały proces. Ale przypomnę – w momencie, kiedy trzeba było przekazać szkoły pod stowarzyszenie, sesja została zwołana bardzo szybko. Chyba w ciągu dwu godzin. Czyli można. Nie wiem zatem, w czym leży problem, jeśli ta sesja zostałaby zwołana i zostały podjęte odpowiednie decyzje – komentowała radna Chlebio.
Kto i nad czym głosował?
Oczywistym jest, że prowiozorium budżetowe, przedstawiane wcześniej radnym, nie jest wiążące. To jasne, że projekt uchwały może zmieniać swoje brzmienie wielokrotnie i ostateczna uchwała może zawierać inne informacje niż dokument wyjściowy. W całym zamieszaniu nie o to się jednak spierano. Spierano się o to, że po raz kolejny – co najdobitniej wybrzmiało na posiedzeniu komisji przed piątkową sesją - radni zostali postawieni pod ścianą. Dała temu zresztą wyraz przewodnicząca Iwona Wołoszkiewicz.
- Ja się nie wstrzymam, ja będę przeciwko. 9 grudnia byliśmy gotowi do uchwalenia budżetu. Wówczas byłam naprawdę gotowa. Wtedy kształt dokumentu mi osobiście odpowiadał. Obecnie jestem przeciwna, ponieważ po raz kolejny zostaliśmy zmuszeni do podejmowania decyzji pod presją czasu. W ten sposób nie można sprawować mandatu w sposób prawidłowy. Nie jestem w stanie podjąć właściwej decyzji, jeśli informację o kredycie otrzymuję tuż przed sesją. Dla mnie jest to kwota znacząca. Mam nadzieję, że ci radni, którzy 9 grudnia byli za usunięciem zapisu o zaciągnięciu zobowiązania, ale którzy dali słowo, że są w razie potrzeby do dyspozycji, zagłosują według własnego sumienia – podsumowała sprawę budżetu przewodnicząca Wołoszkiewicz.
Ostatecznie za przyjęciem uchwały budżetowej głosowało 7 radnych, nie było głosów wstrzymujących się, a 5 osób było przeciwnych przyjęciu dokumentu.
Napisz komentarz
Komentarze