Członkowie Stowarzyszenia wpadli na pomysł zorganizowania „pierzaka” dosyć nieoczekiwanie. Pomyśleli po prostu, że takiego spotkania jeszcze w Świerżach nie było, zatem dlaczego nie powrócić do korzeni?
- Należy pamiętać o tym, że takie pierzaki odbywały się niegdyś prawie w każdym domu. Pamiętają je doskonale nasze babcie i prababcie. Samodzielne wykonywanie kołder i pierzyn nie było niczym nadzwyczajnym – mówi prezes Kozaczuk.
Stowarzyszenie chciało przypomnieć, że takie pierzaki były doskonałą okazją do integracji lokalnej społeczności, a przynajmniej gospodyń z najbliższego sąsiedztwa. Po wstępnym rekonesansie okazało się, że zarówno w samych Świerżach, jak i przyległych miejscowościach gospodarze hodują jeszcze gęsi, a więc pierwszy, najważniejszy komponent może zostać zapewniony.
- Oskubywanie gęsi to wyświadczanie im pewnej „przysługi”. Ptaki nie tylko można, ale należy oskubywać, ponieważ kiedy mają tego upierzenia za dużo, męczą się. Po każdym takim zabiegu gęsiom odrasta nowe, świeże, zdrowe pierze – wyjaśnia Kozaczuk.
W związku z tym, że skubanie gęsi powinno odbywać się jesienią, na samą imprezę dostarczono już gotowe pióra. Tym samym uczestnicy „pierzaka” nie musieli osobiście oskubywać ptaków.
- To, czym zajmowaliśmy się w sobotę, nazywa się darciem pierza. Chodzi o to, aby pióra pozbawić pałek i pozostawić sam puch. Następnie z tego puchu można wykonać kołdry i poduszki. Pałki, najgrubsze pióra pozostają niewykorzystane - mówi o szczegółach Ewa Kozaczuk.
Jak można ocenić efekty sobotniego spotkania? Pierza udało się przygotować akurat tyle, aby wypełnić jedną poszewkę i wykonać w ten sposób dużą poduszkę. Taki efekt gospodynie osiągnęły po ok. 2 godzinach intensywnej pracy.
- Sądzę, że najważniejszym elementem pierzaka jest możliwość budowania ciepłych, dobrych relacji w swojej najbliższej, małej społeczności. Taki pierzak, czego nie zabrakło również na naszym wydarzeniu, połączony jest zawsze z tradycyjnym poczęstunkiem. Przygotowywałyśmy żurek, jajecznicę, wszystkie te dania, które jadło się także przed laty. Gotowałyśmy tutaj, na miejscu, w siedzibie naszego stowarzyszenia. Nie ulega również wątpliwości, że pierzak to typowo „babski” wieczór. Panowie zawsze pojawiają się trochę później, na posiłku – mówi prezes stowarzyszenia.
W świerżowskim pierzaku uczestniczyły: Alina Giec, Alicja Książek, Krystyna Jankowska, Lucyna Szymańska, Helena Machniej, Renata Obcarska, Bożena Tarasiuk, Małgorzata Mazur, Krystyna Zagołowa, Iwona Suchocka oraz wiceprezes stowarzyszenia Andrzej Suchocki, który zajął się wykonywaniem przydatnych w kuchni pędzelków z gęsiego pierza.
Prezes Kozaczuk ocenia, że tegoroczny, pierwszy pierzak był na tyle udany, że warto do tej pięknej tradycji powrócić również w przyszłym roku.
- Musieliśmy się przekonać, jak zresztą zwykle, czy nasze plany, założenia, okażą się trafne. Wyszło świetnie, dlatego w przyszłości chcielibyśmy wzbogacić to wydarzenie o dodatkowe elementy. Chciałabym podziękować wszystkim uczestnikom i członkom stowarzyszenia za udany czas. Warto przypomnieć też i o tym, że w pierzaku uczestniczyłyśmy ubrane w tradycyjne, ludowe stroje.
Napisz komentarz
Komentarze