Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama baner reklamowy

Kołodziejczak w Hrubieszowie: "Komisja śledcza musi wyjaśnić sprawę zboża z Ukrainy"

Od 12 kwietnia kilkudziesięciu rolników protestuje przy kolejowym przejeździe towarowym w Hrubieszowie. Protest przeciwko bezcłowemu napływowi produktów rolnych z Ukrainy ma potrwać 7 dni. Ale nie jest wykluczone, że organizatorzy przedłużą demonstrację. Policyjny kordon zablokował strajkującym dostęp do torów LHS, którymi przewożone są produkty rolne z Ukrainy. Linii kolejowej bronią policjanci, straż graniczna i ustawione w kształcie barykady policyjne radiowozy.
Kołodziejczak w Hrubieszowie: "Komisja śledcza musi wyjaśnić sprawę zboża z Ukrainy"
Rolnicy protestują przy przejeździe kolejowym w Hrubieszowie.

12 kwietnia na ul. Nowej w Hrubieszowie rozpoczął się 7-dniowy protest rolniczy. Jego organizatorem jest AgroUnia. Uczestnicy protestują przeciwko napływowi zboża i innych produktów rolnych z Ukrainy. Domagają się natychmiastowego wprowadzenia ceł na import tych towarów, ponieważ "coraz bardziej destabilizuje on nasz rodzimy rynek zbóż i utrudnia sprzedaż zboża polskim rolnikom".

Podobne tendencje są na rynku z produktami takimi jak owoce miękkie, mięso drobiowe, jaja, nabiał, miód czy nawet orzechy. Protestujący przy ul. Nowej zapowiadają, że podczas strajku mogą wystąpić utrudnienia w ruchu drogowym w tej części Hrubieszowa

Protest rozpoczął się o godz. 10 i potrwa - jak zapewniają organizatorzy - do 19 kwietnia do godz. 10, ale niewykluczone, że może się wydłużyć.

– Mamy zgłoszony strajk, który wstępnie ma potrwać 7 dni. Jestem przekonany, że maszyny i warta rolników będzie stała przez te 7 dni. Jeżeli jednak nie będzie żadnych konkretnych skutków tego protestu, już jutro zgłosimy władzom Hrubieszowa wniosek o przedłużenie protestu na kolejne dni. Skończyło się bierne przyglądanie temu, jak niszczy się polskie rolnictwo i ludzi, którzy je tworzą i chcą godnie żyć z pracy własnych rąk – stwierdził Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.

"Zapraszam na tory"

Magdalena Zawiślak, jedna z organizatorek protestu w Hrubieszowie zaznacza, że został on zgłoszony do urzędu miasta.

– Zezwolono nam protestować jeszcze 500 metrów za torami. Na chwilę obecną policja nam blokuje dojazd. Nie wiem jak to się będzie dalej działo. Jestem zniesmaczona tym, co dzieje się w naszym kraju. Przestaję wierzyć, że będzie dobrze – ocenia Magdalena Zawiślak.

– Ludzie boją się uczestnictwa w takich protestach. 35 osób, które biorą udział w dzisiejszym proteście, ma zarzuty karne za to, że w grudniu zeszłego roku poszli do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie i poinformowali władze o tym, że do Polski przyjeżdża zboże techniczne z Ukrainy. Policjanci wynieśli nas z urzędu twierdząc, że nie ma żadnego problemu ze zbożem, a dzisiaj jest wielka afera w tej sprawie. My o niej mówimy od wielu miesięcy. Zapraszam wszystkich na tory, bo tu został zgłoszony protest. Godzinę temu za mną przejechał pociąg, około 60 wagonów, które przywiozło kukurydzę, a słyszymy zapewnienia, że zboże i kukurydza już do Polski nie przyjeżdżają. Kilkaset metrów od nas to zboże jest rozładowywane. To, co opowiada dzisiaj minister Telus i polski rząd, to jedna wielka fikcja – podkreślił lider AgroUnii. 

Uczestnicy protestu nie przedarli się przez policyjny kordon. Michał Kołodziejczak zaznaczył również, że tak liczne zgromadzenie sił policji i straży granicznej na proteście w Hrubieszowie świadczy, że taki jest cel polityczny.

– Rolnicy pytają mnie, czy mają przyjechać do Hrubieszowa, czy będzie tu kolejna policyjna prowokacja i rozróba. Przecież tak liczne siły nie są tutaj potrzebne. Przybyliśmy, by normalnie protestować i manifestować. Przyszliśmy z jasnym postulatem: natychmiast powinno zostać wprowadzone cło na produkty żywnościowe sprowadzane z Ukrainy. To, że w Polsce zostanie ustanowiony tranzyt, a zboże czy inne produkty rolne, mięso jedynie przejadą przez Polskę do Niemiec lub innych państw, to nie rozwiąże problemu. Te ukraińskie produkty rolne wyprą nasze z rynków, na których jeszcze niedawno były one obecne. Mówiliśmy to wszystko jeszcze 29 czerwca zeszłego roku podczas protestu w Hrubieszowie pod poselskim biurem Jacka Sasina. Ale politycy nie chcieli tego słyszeć. Dziś politycy PiS proponują: przejdźmy do rozmów, nie róbmy protestów. To rozbijanie chęci do strajkowania. Ale z tą władzą nie da się inaczej niż w ten sposób – przekonywał Michał Kołodziejczak.

"Pustosłowie posła Telusa"

Lider AgroUnii zaapelował do wszystkich rolników:

– Twórzcie strajkowe komitety lokalne. Nieważne pod jakim szyldem, organizujcie się, wychodźcie na drogę, bo nic nas nie obroni, jeżeli sami się nie obronimy. Nic nie będzie w stanie nas obronić. Pustosłowie posła Telusa, a obecnie ministra rolnictwa, które wczoraj wypowiadał na spotkaniu przy polsko-ukraińskiej granicy nie zmienią sytuacji. Herbata nie stanie się słodsza od tego, że będziemy szybciej i intensywniej mieszać ją w szklance. A ja widzę, że kolejny polityk chce tak właśnie robić. Żądamy jak najszybciej konkretnych instrukcji dla europarlamentarzystów, którzy powinni wiedzieć, jak mają działać na arenie międzynarodowej w sprawie bezcłowego importu rolnego z Ukrainy. Należy również uruchomić w tej sprawie dyplomację. A minister, zamiast opowiadać dyrdymały w Polsce, powinien jechać do Brukseli, i razem z premierem oraz innymi ważnymi osobami w państwie powinni pojechać załatwiać sprawę ceł. Ponadto musi powstać komisja śledcza, która to wszystko wyjaśni. Ja nie wierzę, że poprzedni minister rolnictwa Kowalczyk mówił przypadkowo, żeby zboża nie sprzedawać – podkreślił lider AgroUnii.

Jarosław Miściur, lubelski pełnomocnik AgroUnii podkreśla, że polscy producenci zbóż znaleźli się w wyjątkowo trudnej sytuacji.

– W wielu magazynach pozostało zboże, a cena, jaką można obecnie uzyskać, jest znacząco poniżej kosztów produkcji. Prawie rok temu, w czerwcu ubiegłego roku, zgłaszaliśmy problem napływu zboża z Ukrainy. Wówczas można było skutecznie rozwiązać ten problem, ale polscy europarlamentarzyści i politycy twierdzili, że nie ma takiego problemu. Wczoraj nowy minister rolnictwa stwierdził, że zbiera się w tej sprawie sztab kryzysowy. W czasie, kiedy polskie gospodarstwa rolne już poniosły ogromne straty i borykają się z długami oraz trudnościami w przetrwaniu do kolejnego sezonu. To kpina. Sztab kryzysowy powinien zostać powołany zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie, aby nadzorować sytuację na polskim rynku. AgroUnia była pierwszym takim sztabem kryzysowym, który jako pierwszy nagłaśniał problem bezcłowego napływu produktów rolnych z Ukrainy – zaznaczył Jarosław Miściur.

Czytaj też:

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama