Decyzja o podwyżce, jak udało się nam ustalić, zapadła jeszcze w październiku. Był to efekt porozumienia ówczesnego prezesa Zbigniewa Matuszczaka ze związkami zawodowymi. Aneksy do umów zostały już podpisane. Teraz o dodatkowe pieniądze dla pracowników będzie musiał się zatroszczyć nowy prezes spółki Andrzej Roguski.
Zgodnie z umową zawartą przez eks-prezesa, każdy z pracowników spółki, który ma umowę o pracę na czas nieokreślony, otrzyma od stycznia podwyżkę w wysokości 130 zł brutto. To z kolei oznacza, że na płace firma wyda miesięcznie więcej o ok. 37 tys. 500 zł. Jak mówi prezes Roguski, decyzja ta znacznie pogorszy wynik finansowy spółki.
- Tragedii nie ma, ale ja bym takiej decyzji w obecnej sytuacji firmy nie podjął. Uważam, że na podwyżkę trzeba najpierw zarobić. W związku z tym będziemy musieli zwiększyć dyscyplinę i nadzór nad wydatkami - tłumaczy obecny prezes MPGK. - Patrzę na spółkę pod kątem inwestycyjnym i wiem, że mamy sporo do zrobienia. Poza tym decyzja o podwyżce może być podjęta, gdy znany jest wynik finansowy spółki za dany rok. Każde takie porozumienie to dodatkowy koszt pracowniczy dla firmy.
Jak wynika ze sprawozdania finansowego spółki za 2016 rok, MPGK uzyskał zysk netto w wysokości 2 mln 549 tys. 311 zł. W tym samym dokumencie zaproponowano, aby na dywidendę na rzecz miasta przeznaczyć 2 mln 500 tys. zł. Co stanie się z tegorocznym zyskiem spółki? Niektórzy twierdzą, że z powodu przyznanych przez Matuszczaka podwyżek, ratusz na dywidendę nie ma co liczyć. Czyżby były prezes spółki przeczuwał, iż zostanie odwołany i celowo postanowił pozbawić miasto dodatkowego wpływu do budżetu?
Na pewno z dodatkowych pieniędzy na koncie cieszą się pracownicy spółki. Murem stali za prezesem Matuszczakiem, kiedy okazało się, że zostanie odwołany. Jak widać, mieli za co być mu wdzięczni.
Napisz komentarz
Komentarze