Zdarzenie miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku w domu poszkodowanej. Mężczyzna nie był jej obcy. Pomieszkiwał u niej od kilku lat. 2 listopada ub. r. pobił ją podczas kłótni. Miała guza na czole i siniaki na głowie. Kilka dni później znów zaczął się awanturować i bić ją po głowie i ciele. Potem rozwścieczony kazał jej rozłożyć nogi, uderzył w twarz i siłą wykorzystał seksualnie.
Seniorka próbowała się wyrywać, ale on skutecznie przytrzymywał jej ręce i przyciskał swym ciałem do łóżka. Nie miała szans na ucieczkę. Gdy się zaspokoił i ją w końcu uwolnił, schowała się półnaga w sieni, przykryła folią i tam poczekała, siedząc jak mysz pod miotłą, aż zasnął.
Zawiadomienie o przestępstwie złożyli pracownicy pomocy społecznej, którzy zauważyli na ciele seniorki siniaki. Kobieta zdradziła im, co się stało...
Mężczyzna usłyszał zarzut zgwałcenia. Sąd zdecydował, że trafi do tymczasowego aresztu. Do winy jednak się nie przyznawał od początku. Twierdził, że starsza pani pomawia go, bo nie chciał je narąbać drewna. Nie potrafił jednak sensownie wyjaśnić, skąd wzięły się siniaki na jej ciele. Najpierw przekonywał śledczych, że przewróciła się na metalowy piecyk, innym razem, że wpadła na wiaderko.
Prokuratura zleciła badania genetyczne materiału dowodowego. Potwierdziły, że doszło do zdarzenia opisywanego przez pokrzywdzoną. Kilka dni temu został oskarżony o zgwałcenie kobiety. Ponieważ mężczyzna był już wcześniej karany, na łagodny wyrok nie ma co liczyć...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze