- U nas w szkole to samo dają dzieciom - okropne gorzkie i śmierdzi. To wszystko prawda - pisze jedna z internautek.
- Dokładnie to samo było w szkole u syna. Myślałam, że może przenoszone w plecaku. Nie... kalarepka z poprzedniego dnia. Stara, obślizgła i śmierdząca. Inne warzywa OK - dodaje kolejna mama. - W zeszłym roku też trafiała się kalarepka, ale nie w takim wydaniu jak teraz.
- Wczoraj syn przyniósł dwie paczki kalarepki. Też była śmierdząca i byle jak pokrojona... I to ma zachęcić dzieci do jedzenia warzyw? Była to pierwsza taka sytuacja. Do tej pory warzywa były świeże - dodaje kolejna rozmówczyni.
- To jakieś kaczany gorzkie i śmierdzące, tylko do śmieci - dodaje wprost kolejna osoba w sieci.
- W Strupinie też była taka sytuacja z tą kalarepą. Siostrzenica przyniosła do domu i w ogóle nie nadawało się to do zjedzenia. Śmierdziało okropnie i ciągnęło się - ktoś musi za to odpowiadać - brzmi kolejny komentarz.
- Dla mnie ta forma nie sprawdza się zupełnie. Pierwszy dzień mycie, krojenie i pakowanie, drugi dzień dojedzie do szkoły i na trzeci dzień przy dobrej organizacji trafi do ucznia albo i nie. Do mnie to nie przemawia. Marchewki i rzodkiewki też różne bywały - dodaje inna internautka.
To tylko niektóre opinie osób, które zainteresował artykuł o nieświeżych warzywach. Wynika z nich, że najbardziej problematyczna jest kalarepka. Niestety, jak się okazuje, rodzice wolą napisać o tym na Facebooku, niż zgłosić problem do dyrekcji.
Podobno cuchnące warzywo, zdaniem rodziców, pojawiło się m.in. w SP nr 11.
- Kalarepka ma specyficzny zapach, podobnie jak kalafior. W smaku warzywo było dobre, na pewno nie popsute - przekonuje wicedyrektor Jedenastki Małgorzata Lipińska. - Wychowawcy uczulali na zebraniach, aby sprawdzać warzywa, które dzieci dostają w szkole. Oficjalnie nikt żadnych skarg nie wnosił.
Podobne problemy pojawiły się ponoć również w Szkole Podstawowej nr 3 i Szkole Podstawowej nr 7 w Chełmie, a także w Szkole Podstawowej w Rejowcu.
- Jestem zdziwiona, że ktoś był niezadowolony z jakości warzyw, bo do nas nikt niczego takiego nie zgłaszał. Współpraca z dostawcą układa nam się bardzo dobrze. Warzywa są rozdawane tego samego dnia, co są przywożone. Nikt do tej pory nie miał żadnych uwag - przekonuje dyrektor Małgorzata Królicka.
Dyrektor Ewa Grusza z podstawówki w Strupinie Dużym przyznaje, że raz rzeczywiście kalarepka była wątpliwej świeżości.
- Warzywo rzeczywiście raz miało dziwny posmak. Sytuacja więcej się nie powtórzyła - tłumaczy Grusza.
Całą dyskusję znajdziecie na naszym fanpage'u.
Przypominamy:
Napisz komentarz
Komentarze