Dzięki swej gitarze zdaje się żyć wedle zasady: im więcej dajesz, tym więcej wraca. Setki koncertów wśród połonin, buków, dolin... Wszędzie. A jeśli poza ukochanymi Bieszczadami to i tak ballady o nich. Teraz przywozi je do naszego miasta. Chce się nimi z nami podzielić i wierzcie mi, że błędem byłoby z tego nie skorzystać. Może nie ma w tej muzyce wyrafinowanych dźwięków, ale z pewnością jest absolutnie niepowtarzalny klimat tych cudownych gór. Jest szum buczyny i zapach wypałów. Szmer bieszczadzkich strumieni i smak jagód i jeżyn. Przez wiele lat „Chmielu” był wszędzie i dla każdego. Teraz on sam potrzebuje nas. W mieście, w którym Bieszczady kochamy, można by powiedzieć „masowo”, wierzę że takie wsparcie znajdzie. Zajrzyjcie więc „chełmscy bieszczadnicy” w najbliższy piątek na koncert Melisy Blues Bandu do pizzeri Kozak na Reformackiej. Będzie okazja coś od siebie dać i jednocześnie wziąć. Gorąco zachęcam, bo i bieszczadzkich balladach i samych Bieszczadach swoje wiem. A tak jak opowiadają o nich „Chmielu” i kolega po fachu ( bo też geodeta ;) Andrzej Szal potrafi niewielu.
To będzie wieczór...
Jarek Buczek
Napisz komentarz
Komentarze