W finałowych biegach mistrzostw świata w Kanadzie, które odbyły się 16 i 17 września, kapitan Rafał Bereza brał udział jako członek reprezentacji Polski, powołanej przez Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej.
- Zostałem mistrzem świat z czasem 1:10,98. Jest to drugi wynik w historii zawodów w formule Firefit. Jestem bardzo zadowolony z miejsca, które zająłem. Myślę, że był to bieg bezbłędny, aczkolwiek jest jeszcze kilka takich małych aspektów do poprawy, na przykład dynamika i kordynacja na wieży. Zauważyłem, że tutaj może nie zawsze, ale tracę jedną lub dwie sekundy, które są do nadrobienia, na drugiej części toru, ponieważ potrafię przegonić najlepszych zawodników, szczególnie przy ciągnięciu manekina na ostatniej prostej do mety - komentuje chełmski strażak, który pochodzi z powiatu krasnostawskiego.
Ze zdobytego srebrnego medalu w tandemie czuje lekki niedosyt, ale nie załamuje rąk. Szybsi byli jedynie ich koledzy z kadry polskich strażaków. Dawid Hyżyk i Paweł Leśnicki triumfowali z czasem 1:18,83, tym samym bijąc rekord świata. Bereza i Spychała stracili do nich zaledwie 0,3 s.
- Jak jeździmy na mistrzostwa Polski, Europy i świata, zawsze chcemy wygrywać. Dlatego drugie miejsce może być małym niedosytem, aczkolwiek jestem zadowolony, jeśli chodzi o ten wynik. W każdym razie jestem indywidualnym mistrzem świata, więc cel został zrealizowany - dodaje Rafał Bereza.
Teraz planuje udział w kolejnych mistrzostwach świata, na które za kilka tygodni zamierza wybrać się do Stanów Zjednoczonych. Tym razem wystartowałby w formule FCC. Jak już zapowiadał, chciałby poprawić wynik, jaki w ubiegłym roku osiągnął w kategorii open. Indywidualnie był szósty. Mistrzem świata został w kategorii Chief, czyli dla dowódców. Zwyciężył wówczas także w zmaganiach drużynowych. Wraz z Adamem Spychałą zdobył również wicemistrzostwo w kategorii tandem i zajął trzecie miejsce w sztafecie.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze