Straszne. To za słabe słowo, żeby opisać wydarzenia, do których doszło na autostradzie A1 w Sierosławiu koło Piotrkowa Trybunalskiego. Kiedy patrzy się na policyjne zdjęcia, widać doszczętnie rozbity samochód. Spłonął. W ogniu zginęła 3-osobowa rodzina: Martyna, Patryk i 5-letni Oliwier.
Pierwsze informacje policji wskazywały, że samochód osobowy na skutek "niewyjaśnionych przyczyn" uderzył w bariery energochłonne i stanął w ogniu.
Jednak bmw?
Tylko że zaraz po wypadku zaczęli głośno mówić świadkowie, którzy wskazywali, że jego przyczyną nie był błąd kierowcy kia. Że w wypadku uczestniczyło też bmw.
W sieci są nagrania, które dowodzą, że bmw jechało z dużą prędkością i nagle widać inne auto, które płonie.
– To straszne. Widziałem to na żywo. Wrak tego auta, wszędzie na autostradzie ubrania, buty, poduszki dziecka, coś ogromnie strasznego. Łzy się same cisnęły do oczu – powiedziała „Faktowi” jeden ze świadków.
A inny dodał:
– Krzyczeli, wołali o pomoc. Jechaliśmy obok, tuż po wypadku i ten widok kuli ognia z samochodu zostanie w pamięci na zawsze.
„Mimo nagrań i zeznań świadków ignorowany jest fakt, że w ich samochód pełnym pędem wjechało bmw” – zwróciła uwagę na portalu X (Twitter) Hanna Gill-Piątek, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Jednak BMW
W końcu policja z Piotrkowa Trybunalskiego przyznała, że w wypadku brały udział dwa pojazdy. To właśnie kia i bmw.
Jak ujawnili śledczy, drugim pojazdem kierował 31-letni mężczyzna.
– Bmw prawdopodobnie zahaczyło o samochód kia – poinformowała prokurator Magdalena Czołnowska z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Ruszyło śledztwo. I zaczęły się spekulacje. W sieci można trafić na wiele teorii. Jedni wskazują, że to kierowca bmw jest winny, ale jego rolę pominięto, bo mógł mieć wpływy w policji. Inni namierzyli już tego kierowcę i ujawnili, że dzień po wypadku szukał w sieci kolejnego samochodu.
Policja wersji o powiązaniach z kierowcą bmw zaprzecza. Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim prowadzi postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komuś. Przyznaje jednak, że w wypadku ucierpiały także dwie inne osoby, których stan wymagał hospitalizacji.
„Z nieoficjalnych informacji wynika, że rozbite bmw zostało zabezpieczone przez policję. Nie wiadomo jednak, czy stało się to bezpośrednio po wypadku, czy też później. Z technicznego punktu widzenia wyjaśnienie przebiegu tragedii nie powinno nastręczać problemów. W wypadku uczestniczyły współczesne auta – stosunkowo młode, najwyżej kilkuletnie bmw i dosyć nowoczesna kia (prawdopodobnie model ProCeed)” – zauważa serwis auto-swiat.pl.
I tłumaczy, że naszpikowanie samochodów elektroniką może pomóc odkryć prawdę. Mają urządzenia podobne do czarnych skrzynek w samolotach, dzięki czemu da się ustalić wiele szczegółów.
„A co z danymi ze spalonego auta? Wbrew temu, co sądzą niektórzy, nawet ze spalonych wraków udaje się często odzyskać moduły elektroniczne, z których w warunkach laboratoryjnych udaje się często odczytać dane dotyczące kolizji” – podkreśla portal.
Sprawa polityczna
Ta tragedia już nabrała barw politycznych. I to nie sprawą posłanki KO, ale Donalda Tuska.
– Wiecie dlaczego tak w Polsce wrze z powodu tego wypadku? Bo wszyscy zobaczyli państwo PiS jak w soczewce: niekompetentne, nie wiadomo, z jakich powodów odstępujące od oczywistych czynności, gdzieś w tle podejrzenia o małe motywacje. Ludzie są nieufni, bo przez lata naoglądali się tajemnic i skandali niewyjaśnionych przez władzę. Jeżeli jedna trzecia Polaków jest gotowa głosować na rządzących, to wynika to raczej z braku elementarnej wiedzy, bo są karmieni propagandą i fałszem – powiedział Tusk.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze