Mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się w poniedziałek, 5 lutego. Poranne opady śniegu spowodowały pogorszenie warunków na drogach. Z tego powodu na terenie powiatu krasnostawskiego wydarzyło się kilka kolizji. W Małochwieju Dużym opel zafira zderzył się z ciężarówką do przewozu drobiu. Właśnie do tego zdarzenia został skierowany zastęp krasnostawskich strażaków.
Wóz bojowy nie dotarł jednak na miejsce, bo kilkaset metrów od wspomnianej kolizji wpadł w poślizg na ostrym zakręcie. Następnie samochód strażacki zjechał do rowu i zmiażdżył znajdującego się tam volkswagena, który z tego samego powodu wylądował tam dosłownie kilka minut wcześniej.
Nasze zdjęcia i wideo z miejsca zdarzenia lotem błyskawicy obiegły cały kraj. Opublikowały je w ubiegłym tygodniu ogólnopolskie portale strażackie oraz stacje telewizyjne TVP i Polsat News.
- Wozem strażackim jechało trzech strażaków z Krasnegostawu. Przewrócił się on na bok, miażdżąc leżącego w rowie volkswagena passata. Szczęście, że nikomu nic się nie stało - mówi Marek Kulibab z Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie.
Świadkiem tego zdarzenia był prawdopodobnie jeden z naszych Czytelników. Zamieścił komentarz na stronie internetowej Super Tygodnia. - Widziałem, jak jechali 13-tonowym wozem po oszronionej jezdni 80 km/h. Straż przewróciła się na moich oczach, dosłownie 10 metrów ode mnie. Dobrze, że ludzie kazali wysiąść facetowi z osobówki, bo inaczej byłby potrzebny czarny worek - relacjonuje internauta.
Z naszych informacji wynika, że volkswagen wylądował w rowie około 10 minut przed strażakami. Za kierownicą siedział 50-letni obywatel Ukrainy. Na szczęście posłuchał rady pieszych i wydostał się z samochodu. Wóz strażacki zmiażdżył osobówkę dosłownie na jego oczach, bo nie zdążył odejść zbyt daleko.
Stwierdzono już, że kierowca ukraiński i krasnostawscy strażacy jechali za szybko i nie dostosowali prędkości do warunków na drodze. Standardowo za spowodowanie zagrożenia kierowcy są karani mandatami. Jak ustaliliśmy, obywatel Ukrainy dostał karę finansową, natomiast 40-letni kierowca wozu strażackiego usłyszał jedynie pouczenie. Czekają go jednak konsekwencje służbowe.
- To, że było ślisko, nie zwalnia z odpowiedzialności. Do każdej akcji strażacy muszą dotrzeć bezpiecznie z dostosowaniem prędkości do warunków na drodze. W każdej komendzie strażacy odpowiadają za powierzone mienie. W stosunku do kierowcy samochodu ratowniczego jest prowadzone postępowanie wyjaśniające. Nie może to być jednak kwota większa niż trzykrotne pobory - tłumaczy bryg. Dariusz Pylak, komendant powiatowy PSP w Krasnymstawie
Aktualnie krasnostawska komenda szacuje szkody w wozie bojowym. Po sporządzeniu kosztorysu zapadnie decyzja dotycząca przyszłej naprawy. Równolegle prowadzone jest również postępowanie powypadkowe. Stan passata sprzed kolizji z samochodem strażackim mają określić rzeczoznawcy.
- To pierwsza taka sytuacja, z którą musimy się zmierzyć. Do tej pory zdarzały się drobne kolizje i uszkodzenia. Na szczęście jesteśmy ubezpieczeni. Cieszę się jedynie z tego, że strażakom i kierowcy volkswagena nic się nie stało. Maszynę można wymienić, ale człowieka nie da się zastąpić - dodaje komendant.
Brygadier podkreśla, że komenda w Krasnymstawie ma do dyspozycji jeszcze dwa wozy gaśnicze, które w pełni zabezpieczają powiat krasnostawski pod kątem przeciwpożarowym. W razie potrzeby w akcjach wspomagają strażaków również ochotnicze jednostki z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
Napisz komentarz
Komentarze