- Zająłem drugie miejsce ze stratą zaledwie 1,5 proc. do zwycięzcy, więc nie do końca zawody poszły po mojej myśli - mówi Kamil Mirzwa. - Ale wpływ na taki rezultat miał też problem z bronią.
Były to pierwsze z trzech zawodów z tego cyklu, kolejne rozegrane zostaną w styczniu i w lutym. Suma wyników osiągnięta we wszystkich tych zmaganiach zadecyduje, do kogo trafi główne trofeum.
Czytaj również:
Napisz komentarz
Komentarze