Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wyłapywała ich jednego po drugim. Zatrzymani zaczynali zeznawać, sypać kolegów. Podawali na nich namiary, zdradzali, jakie mieli zadania i co planowali. Opowiadali, jakie za swoją działalność brali pieniądze i jak się rozliczali.
Śledczy ustalili, że grupa zaczęła działać w styczniu tego roku. Operowała we wschodniej Polsce – w Białej Podlaskiej, Chełmie, Medyce, Przemyślu, Rzeszowie oraz w Warszawie. Lista miast jest dłuższa.
Był wśród nich zawodowy hokeista
W sumie ABW zatrzymała 16 osób – Ukraińców, Białorusinów i Rosjanina, którzy szpiegowali na rzecz Rosji i prowadzili w Polsce działania dywersyjne. Najgłośniejsze było zatrzymanie Rosjanina, bo to zawodowy hokeista grający w klubie na Śląsku.
– Ta sprawa jest dobrze rozpoznana i udokumentowana, o czym świadczy przyznanie się oskarżonych do winy i ich wnioski o dobrowolne poddanie się karze – mówił Stanisław Żaryn, były już zastępca ministra koordynatora służb specjalnych i pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP.
Chcieli wysadzić pociąg
Szpiedzy montowali przy torach kamery, żeby śledzić ruch pociągów jadących na wschód. Śledzili transporty wojskowe i z pomocą humanitarną dla Ukrainy. Zrodził się nawet pomysł, żeby taki pociąg wysadzić. Mieli za to otrzymać 10 tys. dolarów.
Mniej Rosja płaciła za roznoszenie propagandowych ulotek – 5 dolarów. Za zamontowanie kamery przy torach stawka wynosiła 300-400 dolarów. Mieli także szczuć Polaków na Ukraińców i wzbudzać niechęć wobec uchodźców.
Polecenia otrzymywali przez szyfrowany komunikator Telegram, a rozliczali się w kryptowalutach.
Wyrok dla 14
Sąd w Lublinie właśnie skazał szpiegów. Nie wszystkich, bo 14 z zatrzymanej szesnastki. Dwie osoby wycofały się ze swoich zeznań. Dostali od 13 miesięcy do 6 lat pozbawienia wolności.
Niektórzy już mogą wyjść na wolność, bo na poczet kary zaliczono im okres aresztowania. Ale nie wyjadą z Polski, bo zostały im zatrzymane paszporty.
Napisz komentarz
Komentarze