- Trzy ciężarówki, których kierującymi byli obywatele Ukrainy, wjechały po odprawie na teren Polski. Uczestnicy protestu nie przepuścili dalej tego transportu i w pewnej chwili otworzyli naczepy. Zboże wysypało się na drogę – potwierdziła nam kom. Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Policjanci zabezpieczyli dowody i przesłuchali świadków. Materiały zostały przekazane prokuraturze, która ma nadzór nad sprawą. Śledztwo zostało wszczęte w dwóch kierunkach, tj. zniszczenia mienia i przełamania zabezpieczeń celnych.
Tymczasem ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz zaapelował do polskich władz i policji o zdecydowaną reakcję. Strona ukraińska domaga się znalezienia winnych i pociągnięcia ich do odpowiedzialności.
Rolnicy jednak nie odpuszczają i dalej blokują drogę.
- Tracimy już cierpliwość. Nie mamy alternatywy - mówią. - Walczymy o to, by pozwolono nam normalnie, godnie żyć i pracować!
Przepuszczane są nadal tylko cysterny z paliwem, pomoc humanitarna i jeden samochód na godzinę. W poniedziałek (12 lutego) 17-kilometrowa kolejka sięgała do miejscowości Srebrzyszcza, stało w niej ponad 650 tirów, co oznacza dla kierowców 155 godzin oczekiwania.
W niedzielę ukraińscy kierowcy próbowali wpłynąć na tę uciążliwą dla nich sytuacją. Dużą grupą zaczęli zmierzać w kierunku blokady, ale policjanci spokojnie opanowali sytuację. Jak się dowiedzieliśmy, nie było konieczności użycia siły.
Delegacja ukraińskich kierowców próbowała negocjować z rolnikami, żeby przepuszczali po 5 aut na godzinę, ale jak na razie bez efektu…
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze