Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Stachniuk Super Optyk - Black Week
Reklama

Włodawa: Wójtowie grożą strajkiem

Gminy nie otrzymały z ministerstwa edukacji pieniędzy na podwyżkę dla nauczycieli. We własnych budżetach też nie mają na ten cel środków. W związku z tym wójtowie przygotowali stanowisko protestacyjne. Tomasz Antoniuk proponuje nawet bardziej radykalne działanie: - Musimy ogłosić strajk generalny samorządów, bo naszymi pismami nikt się w rządzie nie przejmuje, lądują na biurkach lub w szufladach.
Włodawa: Wójtowie grożą strajkiem

W wystosowaniu pisma protestacyjnego do minister edukacji Anny Zalewskiej i premiera Mateusza Morawieckiego samorządowców wspierają przedstawiciele związków zawodowych. Chcą rozpropagować akcję na całe województwo lubelskie. Zapewniają, że jeśli to nie pomoże, zorganizują akcję protestacyjną na ulicach Warszawy.

- Jeśli na Warszawę wyjdzie 100 tys. ludzi, to może nasz rząd zrozumie, że nie idzie we właściwym kierunku – przekonuje Marek Ostrowski, prezes włodawskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.

W ubiegłym tygodniu we włodawskim starostwie odbył się nadzwyczajny konwent wójtów, który zwołano, aby podjąć decyzję, co zrobić z podwyżkami dla nauczycieli.

- Stanęliśmy przed faktem dokonanym. Przedstawiciele rządu obiecali 5 proc. podwyżkę płac dla nauczycieli. Natomiast w ślad za tym nie poszły fundusze. Już teraz ogromnie dużo pieniędzy dokładamy do subwencji oświatowej. Nie znajdziemy teraz w budżetach dodatkowych funduszy, chyba że zrezygnujemy z zaplanowanych inwestycji, na przykład drogowych – mówił na spotkaniu starosta włodawski Andrzej Romańczuk.

- Nie możemy schylić głowy i siedzieć cicho. Coraz więcej dokładamy do oświaty i w naszych budżetach zaczyna brakować pieniędzy – tłumaczył z kolei wójt Hańska Marek Kopieniak.

Marek Ostrowski przekonywał, że ta podwyżka nie rekompensuje spadku płacy średniej nauczycieli. Według niego ci, którzy rozpoczynają pracę w szkole, zarabiają mniej niż sprzątaczka. Dlatego takie podejście rządu do sprawy uważa za niepoważne i uderzające w samorządy lokalne.

- Doskonale wiemy, że ciężar oświaty spada na was. Proponuję, abyście wypracowali stanowisko protestacyjne, a ja przekażę je do lubelskiego oddziału związku oraz do Warszawy – zapewnił.

Zdaniem wójta gminy Włodawa Tadeusza Sawickiego trzeba wyjaśnić nauczycielom, że to nie samorządy są złe, bo nie chcą wypłacić im wyższych płac, tylko rząd, który podwyżkę obiecał, a zamiast zwiększyć subwencję na szkolnictwo, niektórym samorządom jeszcze ją obniżył. Na przykład gmina Urszulin dostała w tym roku około 50 tys. zł mniej niż rok temu. Dlatego według Sawickiego opracowane stanowisko powinni poprzeć również wszyscy nauczyciele.

Włodawscy wójtowie biją się o dożynki [CZYTAJ]

- Podwyżki nauczycielom się należą i my tego nie kwestionujemy. Jednak w całym tym bałaganie legislacyjnym łatwo się buduje atmosferę, że to my – wójtowie – nie chcemy płacić. Jeśli nie dostaniemy dodatkowych środków z budżetu państwa, to będziemy musieli wygospodarować własne pieniądze, ale odbędzie się to kosztem inwestycji. Nauczycielom zapłacą mieszkańcy naszych gmin w formie podatków i opłat lokalnych. Jestem pewien, że w przyszłym roku będziemy musieli znacznie podnieść podatki – stwierdził wójt Urszulina Tomasz Antoniuk.

Poparcie protestu samorządowców zapowiedział także przedstawiciel NSZZ Solidarność we Włodawie.


Podobne artykuły:

Włodawscy urzędnicy wyruszają na kontrole [TUTAJ]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

KOMINIARZ (taka konspiracja) 26.03.2018 00:46
1 stycznia 2018 r. weszło w życie rozporządzenie w sprawie podwyżek wynagrodzeń samorządowców. Czy ktoś słyszał o jakimś proteście wójtów, że państwo nie zagwarantowało im należnych środków na te podwyżki teraz, lub kiedykolwiek w historii? Nie, nigdy nie było takich protestów. A dlaczego? Bo nigdy państwo im na to nie daje. Całość wynagrodzeń samorządowców pokrywana jest z budżetu gminy, a więc z naszych, mieszkańców tych gmin, podatków. Nie ma więc co protestować, bierze się ile trzeba i po krzyku. Po co robić zamęt i zamieszanie. Obywatel nawet nie musi o tym wiedzieć. Co innego nauczycielskie podwyżki. Tutaj można sobie pofolgować. Sęk w tym, że na nauczycielskie wynagrodzenia państwo daje subwencję oświatową i co się okazuje? Otóż gdy trzeba wygospodarować jakieś dodatkowe środki, to podnosi się larum, które słychać na antypodach, bo trzeba DOŁOŻYĆ do oświaty. Otóż szanowni państwo nic nie trzeba DOŁOŻYĆ, to państwo WAM dokłada, w przeciwieństwie do waszych wynagrodzeń, które w całości spoczywają na naszych barkach. Tym wszystkim, którzy powiedzą zaraz, że mają subwencję ogólną przypominam, że subwencja ogólna, jak sam nazwa wskazuje jest dla wszystkich, więc dla oświaty też. Nie jest więc wyłącznie do finansowania urzędu i inwestycji. Problem generalnie polega na tym, że samorządowcy ciągle traktują oświatę, jako ciało obce w tkance samorządowej. Stąd ciągłe paplanie o dokładaniu. Tani populizm na wiejskich zebraniach, kiedy w koszty funkcjonowania oświaty wrzuca się zadania własne takie jak: dowożenie uczniów, funkcjonowanie przedszkola itp. Tylko po to, żeby pokazać, jakim to jest obciążeniem dla budżetu i ile brakuje do subwencji. Brakuje i musi brakować, bo na takie zadania pieniędzy z zewnątrz nie było i nie będzie. Beneficjentami oświaty nie są natomiast kosmici, tylko dzieci mieszkańców naszych gmin, czy powiatów. Słowo klucz w takich przypadkach to „INWESTYCJE”. Wymawiane przez wójtów niemal z nabożnym szacunkiem. Nie wiem wszakże, czy wójtowie zdają sobie sprawę z tego, że na całym świecie najważniejsze są inwestycje w ludzi, a nie w te „pomniki”, które sobie stawiają, często tylko po to, żeby wygrać najbliższe wybory. Nie ważne, czy ten, czy inny remont jest potrzebny, czy ma sens, czy tamta budowa komukolwiek będzie służyć w sposób adekwatny do poniesionych kosztów. Odpowiedź jest najczęściej taka sama: „ale to przecież się opłaca, bo to z projektu”, więc choćby to była najgłupsza inwestycja i kosztowała gminę bagatela 15-20%, to przecież prawie za darmo, a na dodatek można zrobić fotografię, przyczepić tablicę i pochwalić się wykorzystaniem środków unijnych. To, że jest 20 projektów i na każdy potrzeba 20% i zaczyna to często przekraczać możliwości gminy, to bzdura, zawsze przecież można powiedzieć, że wszystkiemu jest winna oświata. Lud to kupi.

xxx 25.03.2018 11:56
Jest jeszcze jedno rozwiazanie, o którym wójtowie zapomnieli! Obniżyć swoje zarobki do 5000zł netto.

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama