Różnice rankingowe w czołówce były bardzo niewielkie, co znalazło odzwierciedlenie w wysokim poziomie zaciętej gry, a przed ostatnią rundą czterech zawodników miało po pięć punktów na sześć partii.
- Właśnie w ostatniej rundzie udało mi się wygrać, a pozostali uczestnicy zremisowali. To sprawiło, że wyprzedziłem ich o 0,5 pkt i finalnie miałem ich sześć - mówi Krzysztof Iwańczuk. - Ten turniej był też dobrą rozgrzewką przez zmaganiami, które w maju czekają mnie w Kielcach, a w których czas do namysłu dla jednego zawodnika jest dłuższy niż godzina.
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze