Dlaczego po latach pracy lekarz cieszący się ogromnym uznaniem rodziców małych pacjentów postanowił odejść ze szpitala?
- Ordynator oddziału dziecięcego uzasadnił swoją decyzję przepracowaniem i koniecznością dłuższego odpoczynku. Kwestie finansowe nie wchodziły w grę. Złożył wypowiedzenie i jednocześnie wniosek o urlop w kwietniu. Faktycznie miniona zima była bardzo ciężka. Mieliśmy epidemię zachorowań na grypę. Oddział był przepełniony. Jakby tego było mało, problemy zdrowotne wyeliminowały w tym czasie jeszcze innego lekarza z tego oddziału. Doktor Hauzer miał bardzo dużo pracy i ma prawo być zmęczony. Mam jednak nadzieję, że odpocznie, zmieni zdanie i wróci do nas, bo w lokalnym środowisko uznawany jest za autorytet i świetnego specjalistę – tłumaczy Szpilewicz.
Dyrektor dementuje jednocześnie plotki o tym, że nie porozumiała się z ordynatorem w kwestiach finansowych. Zapewnia, że ten temat w ogóle nie był dyskutowany, a gdyby chodziło o pieniądze, z pewnością strony doszłyby do konsensusu.
Deficyt lekarzy pediatrów
Obsadzenie stanowiska ordynatora jest problemem, ale nie tak wielkim, jak znalezienie lekarzy. Już teraz trudno skompletować obsadę dyżurów na oddziale. Mimo tego dyrektor zapewnia, że mieszkańcy powiatu włodawskiego i powiatów ościennych, których dzieci przebywają we włodawskim oddziale, nie mają czego się obawiać. Dyżury docelowo są łączone z oddziałem neonatologii. Nie może to jednak trwać w nieskończoność.
- Ogłosiliśmy, że szukamy do pracy lekarza pediatry oraz ordynatora oddziału dziecięcego. Planujemy konkurs. Prowadzę intensywne rozmowy z wieloma lekarzami, nie tylko z Włodawy, ale też z innych szpitali w województwie, którzy posiadają odpowiedni stopień specjalizacji. Problem w tym, że mało jest lekarzy pediatrów. Znaczącą przeszkodą jest położenie Włodawy w dość dużej odległości od większych ośrodków miejskich – wyjaśnia Szpilewicz.
O pomoc w skierowaniu lekarzy na swój oddział Szpilewicz prosiła już dyrekcję Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie, dyrektora Szpitala w Białej Podlaskiej, a nawet wojewodę lubelskiego i konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie pediatrii. Twierdzi, że nikt nie chce przyjechać do Włodawy i tu zamieszkać, bo wszyscy stąd wyjeżdżają.
Czy zabraknie też pielęgniarek?
Włodawska lecznica boryka się również ze zbyt małą liczbą pielęgniarek na oddziałach. Osoby, które nabywają prawa emerytalne, korzystają z przysługującego przywileju i odchodzą. Okazuje się, że trudno jest znaleźć następczynie. Od pewnego czasu Teresa Szpilewicz posiłkuje się pielęgniarkami emerytkami. Zatrudniane są na podstawie umowy zlecenia. Kobiety mają tak dużo dyżurów, że są przemęczone i zastanawiają się, czy nie zrezygnować.
- Fajnie, że - będąc na emeryturze - możemy zarobić dodatkowe pieniądze. Jednak liczba dyżurów w miesiącu jest ponad nasze siły, Jest nas zwyczajnie za mało - przekonują.
- W tej kwestii jakoś sobie radzimy, ale jesteśmy zmuszeni ekonomiczniej gospodarować czasem pracy tych pań. Podpisaliśmy także umowę ze szkołą pielęgniarską w Chełmie na prowadzenie praktyk w naszym szpitalu. Mam nadzieję, że po ukończeniu szkoły niektóre z nich podejmą pracę w naszej jednostce – dodaje dyrektorka SP ZOZ.
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze