23 stycznia 2004 roku policjanci, patrolując teren miasta, dostrzegli dym ulatniający się z budynku, w którym mieszkało kilka rodzin. Zaalarmowali straż pożarną. Ucierpiały dwie osoby, najbardziej 69-letni mężczyzna. W ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. Lekarzom nie udało się go uratować.
Pijana matka opiekowała się dzieckiem [CZYTAJ]
Sprawą zajęła się prokuratura. Powołano biegłego, który miał ustalić, dlaczego doszło do pożaru. Na podstawie zgromadzonych zeznań świadków i innych ustaleń stwierdził, że przyczyną były wady urządzeń grzewczych. Wykazał, że jesienią 2003 roku ogrzewanie w domu zostało przebudowane. Piec centralnego ogrzewania zamontowano jednak zbyt blisko drewnianej ściany i niewłaściwie podłączono go do przewodu kominowego. Ponadto śledczy ustalili, że feralnej nocy mężczyzna, zanim położył się spać, podłożył drewna do pieca, czego nie powinien był czynić. Na skutek wysokiej temperatury, rozgrzały się cegły, którym obmurowany był komin i zapaliła się drewniana belka zlokalizowana blisko tego komina.
Przesłuchano również murarza, którego wynajął 69-latek, by przebudował mu komin oraz mężczyznę, który montował piec w budynku. Obaj wówczas zeznali, że sugerowali właścicielowi mieszkania, że piec i komin znajdują się zbyt blisko konstrukcji drewnianej, a mimo to kazał im wykonać zleconą pracę.
31 grudnia 2004 roku prokurator prowadzący sprawę uznał, że poszkodowany nieumyślnie spowodował pożar. Ponieważ nie żył, sprawę umorzono. Jego bliscy złożyli zażalenie, ale nie zostało ono uwzględnione. Wyrok się uprawomocnił. W 2013 roku małżonka 69-letniego mężczyzny skierowała sprawę do sądu z powództwa cywilnego. Ponownie został powołany biegły. Podobnie jak jego poprzednik stwierdził, że urządzenia grzewcze zostały niewłaściwie zamontowane, zbyt blisko komina znajdowała się drewniana konstrukcja budynku, a ponadto w kominie zalegała sadza, która mogła się zapalić. Śledczy stwierdził również, że wszelkie prace związane z przebudową systemu grzewczego wykonano samowolnie.
Kobieta nie zgodziła się z opiniami i odwołała się do prokuratora generalnego. Na jego polecenie, w grudniu ubiegłego roku postępowanie zostało wszczęte po raz kolejny. Po przeanalizowaniu dokumentów śledczy uznali, że pożar powstał na skutek niedociągnięć przy przebudowie ogrzewania w budynku. Jednak zbieg różnych okoliczności powoduje, że nikomu nie można udowodnić winy. Z powodu braku znamion czynu zabronionego pod koniec marca postępowanie zostało umorzone. Kilka dni temu się uprawomocniło.
Napisz komentarz
Komentarze