W ocenie obecnej wójt Agnieszki Dąbrowskiej cały proces toczył się w sposób niezwykle zawiły i skomplikowany. A przede wszystkim długotrwały.
- Orzeczenia sądowe pierwszej i drugiej instancji były odmienne. W ocenie Sądu Rejonowego nie zachodziły przesłanki, aby przywrócić panią kierownik do pracy, natomiast Sąd Okręgowy wyraził inny pogląd oraz zasądził w tej sprawie odpowiedni wyrok. Jednocześnie zasądził również wynagrodzenie za cały okres pozostawania pracownika bez pracy. W tej chwili nie dysponujemy jeszcze uzasadnieniem wyroku, zatem trudno oceniać oraz odnieść się do przyjętej argumentacji – wyjaśniła wójt Dąbrowska.
Według osnowy orzeczenia sądowego utracone wynagrodzenie wyliczono na kwotę niespełna 530 tys. zł.
- Pojawiła się wątpliwość dotycząca tego, czy od zasądzonej kwoty powinny być odprowadzone składki ZUS oraz podatek, czy też jest to kwota związana z odszkodowaniem. Druga możliwość oznaczałaby brak konieczności naliczenia składek. W celu prawidłowego rozstrzygnięcia tych wątpliwości wystąpiliśmy, jako gmina, o wydanie interpretacji indywidualnej do ZUS i dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej – dodaje włodarz gminy.
W przestrzeni publicznej zaczęły się pojawiać pytania dotyczące tego, czy istotnie gmina powinna wypłacić odszkodowanie z własnych środków. Chodziło przecież o spór z wójtem Dariuszem Ćwirem.
- W tej chwili organ jest zobligowany do wypłaty zasadzonej kwoty z własnych środków. Z uwagi na brak uzasadnienia wyroku oraz wątpliwości dotyczące wypłaty, nie zapadła jeszcze decyzja w przedmiocie dalszych roszczeń – zaznacza obecna wójt.
W momencie odejścia z pracy w 2017 roku Jolanta Król była kierownikiem jednostki od 27 lat. Wójt Dariusz Ćwir rozwiązał z nią umowę o pracę bez wypowiedzenia, a ona postanowiła sprawę skierować do sądu.
Ówczesny wójt opierał swoje działania na wynikach przeprowadzonego w jednostce audytu. Przedstawił Król w sumie 11 zarzutów. Pierwszy z nich mówił o niestosowaniu zasad kancelaryjno-archiwizacyjnych rzeczowego wykazu akt. Poruszono też kwestię niewypłacania dofinansowań do zakupu okularów korekcyjnych.
- Nie otrzymałam tego audytu i nie mogłam się do niego odnieść ani wytłumaczyć. Wcześniej, spodziewając się dłuższego wyjazdu, upoważniłam do podpisywania dokumentów zastępczynię. Nie sądzę, by działała na moją niekorzyść w tej sprawie – stwierdziła przed siedmiu laty Król
W czasie trwającego od lutego 2017 roku audytu poszła na zwolnienie lekarskie. W czerwcu tego samego roku wystąpiła na piśmie o przesłanie jej wyników kontroli. Złożyła też skargę na audytora, zarzucając mu, że nie zachowywał się zgodnie ze standardami ogłoszonymi przez Ministerstwo Finansów, a pozostałe osoby prowadzące czynności nie posiadały uprawnień. Nie wyraziła zgody, by studenci kserowali teczki podopiecznych ośrodka, uważając, że to niezgodne z ustawą o ochronie danych osobowych. Skargę na audytora odczytano na jednej z sesji rady gminy. Interesujące jest również to, że w tym samym czasie audyt przeprowadzano także w gminie, a o wynikach nikt głośno nie mówił.
Ówczesny wójt Dariusz Ćwir poszukiwał też innych argumentów, które miały przemawiać za tym, aby ostatecznie zwolnić Król. Chodziło m.in. o naciski związane ze zwolnieniem księgowej jednostki oraz zarzuty dotyczące zbyt wysokiej pensji kierownika.
- Konflikt zaczął się, gdy nie chciałam zwolnić księgowej Marii Błaszczuk. Przebywała wówczas na zasiłku rehabilitacyjnym. Wójt ją zwolnił i przegrał sprawę w sądzie, a ja rozwiązałam z nią umowę zgodnie z procedurami, gdy było to możliwe. A jeśli chodzi o moje dochody, to wszystko jest jawne. Oświadczenia dostępne są przecież na stronie urzędu – relacjonowała przed laty Król.
O stanowisko w sprawie postanowiliśmy ją zapytać także teraz, ale kierownik jednostki uznała, że nie chce już nic dodawać. Za wystarczające uznała informacje, jakie otrzymaliśmy od wójt Agnieszki Dąbrowskiej.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze