- Przede wszystkim nie zawiedź siebie, to będziesz królem życia - powiedziała Adrianowi Małgorzata Foremniak podczas nagrania finałowego odcinka "Mam talent". Wówczas 15-letni wokalista zaśpiewał piosenkę Josha Grobana "You raise me up" i podbił serca widzów TVN. Wygrał program i zgarnął główną nagrodę. Tak naprawdę publiczność zapamiętała tego chłopca jako wychowanka Domu Dziecka w Dubience, wykonującego utwór "Halleluja". Chwytał za serce i wyciskał łzy. Jego marzeniem było wówczas wydanie własnej płyty. Nie jest to łatwe, ale Adrian chce dopiąć celu. Jest na dobrej drodze, by znów zapamiętały go miliony słuchaczy.
Cena sławy
- Po programie dostałem bardzo dużo propozycji koncertowych. Byłem nawet w Belgii. Nadal muszę bardzo pilnować swojego grafiku, bo właściwie cały czas otrzymuję gdzieś zaproszenia. Często terminy się pokrywają i muszę odmawiać. Jest to męczące, ale i bardzo przyjemne móc zaśpiewać dla ludzi. Są takie miejsca, gdzie bardzo lubię występować - opowiada Adrian.
Po udanym występie w "Mam talent" Adrian był dosłownie rozchwytywany przez organizatorów koncertów. Publiczność wciąż chciała, by śpiewał "Halleluja". Dziś już nie wykonuje tej piosenki. Wszystko kiedyś musi się znudzić.
Wiele osób ciekawi, jak wygląda jego życie prywatne. Nastolatek nie ma jeszcze dziewczyny. Koresponduje jednak z grupą wiernych fanek. Ma też sporo koleżanek.
- Z grzeczności zacząłem odpisywać na wiadomości przesyłane przez Facebook. Chyba nie powinienem tego robić. Tylko dzisiaj od rana otrzymałem 39 wiadomości od różnych dziewczyn. Trudno w takiej sytuacji przekonać się, na czym im zależy - mówi Adrian.
Za sławę zapłacił wysoką ceną. Po wygranej zmierzył się z falą hejtu zazdrosnych ludzi. - Musiałem się też nauczyć odpowiadać na pytania dziennikarzy pism plotkarskich. Radzono mi, żebym mówił, co mi przyjdzie do głowy. I tak napiszą, co zechcą - wspomina.
Przyszłość wiąże z muzyką
Do Dubienki Adrian trafił w 2012 roku. Nie jest już wychowankiem tamtejszego domu dziecka. Nadal jednak mieszka w tej miejscowości i tam chodzi do szkoły. Uczy się w klasie mundurowej. Za rok będzie zdawał maturę.
- Związałem się z tym miejscem i tymi ludźmi. Zawsze będę chciał tu mieszkać, bo nie ma żadnego innego miejsca, gdzie czułbym się, jak w domu - mówi Adrian.
Nie wyprowadził się, nawet gdy jego siostra zamieszkała w Chełmie. Znalazł tam bliskich sobie ludzi. Przekonał się również, że nie tylko muzyka go interesuje.
- Najpierw trafiłem do klasy ogólnej w liceum. Kiedy jednak zobaczyłem zajęcia w klasie mundurowej, stwierdziłem, że bardzo mi się podobają. Lubię strzelanie, rzucanie granatem, musztrę. Przeniosłem się więc do tej klasy - opowiada.
W przyszłym roku Adrian będzie musiał podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Niektórzy jego koledzy planują rok odpoczynku od nauki. On wolałby od razu pójść na studia. Myśli o wyborze kierunku związanego z psychologią.
- Zawsze chciałem pomagać innym. Czas pokaże, czy uda mi się to zrealizować, ale mam nadzieję, że sprostam wyzwaniom. Jednak przede wszystkim na pierwszym miejscu była, jest i zawsze będzie muzyka...
Śpiewa, pisze i planuje start w Eurowizji
Dawniej Adrian myślał, że pojawi się ktoś, kto pokieruje jego karierą muzyczną. Okazało się jednak, że tak się nie stało. Postanowił więc wziąć sprawy w swoje ręce. Nawiązał współpracę z Mariuszem Ostańskim, lubelskim kompozytorem i producentem muzycznym i Izabelą Rybak, autorką tekstów. Efektem ich spotkań jest piosenka "Where I belong". Jej premiera już się odbyła w programie Dzień Dobry TVN. W najbliższych dniach mają ją grać stacje radiowe w całym kraju. Trwa również nagrywanie teledysku, który będzie można obejrzeć między innymi na YouTube. Decyzje dotyczące wyboru scenariusza nie są łatwe.
- Piosenka opowiada o tym, że szukam siebie, nie wiem, gdzie jest moje miejsce, czuję się zagubiony. To moja własna historia, bardzo mi bliska. W końcu odnajduję swój cel, poznaję siebie - opowiada Adrian.
Jesienią Adrian zamierza wysłać swoje zgłoszenie do eliminacji na Eurowizję. Musi przygotować własną, oryginalną piosenkę, której nikt dotąd nie słyszał. Tegoroczny koncert oglądał zafascynowany. W swoim telefonie wciąż odtwarza najlepsze wykonania.
- Chcę śpiewać takie piosenki, które dobrze pokazują mój głos i brzmią na nagraniach tak samo, jak na żywo. Nigdy nie śpiewałem z playbacku i nie chcę tego robić. Nie miałbym żadnej przyjemności z występu. Śpiewając, wyładowuję negatywne emocje, pokazuję swoją historię - opowiada Adrian.
Młody piosenkarz chce wykonywać własne utwory, więc stara się pisać je codziennie. - Odkryłem, że każdy dzień jest inny. Każdy coś wnosi i można o nim opowiedzieć - zapewnia.
Napisz komentarz
Komentarze