25 września zapadł wyrok w głośnej sprawie napadu z użyciem niebezpiecznego narzędzia na pracowników stacji paliw w Chełmie. 32-latek z Chełma został skazany na 5 lat pozbawienia wolności. Ma też naprawić szkodę, czyli oddać właścicielom stacji skradzione pieniądze i zapłacić napadniętemu pracownikowi stacji 1000 zł zadośćuczynienia za krzywdy. Wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie nie jest jeszcze prawomocny.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w marcu tego roku. Przypominamy, że do zdarzenia doszło 5 marca ub. r. około godziny 16. To było niedzielne popołudnie. Na stacji na obrzeżach miasta dyżur miała dwójka pracowników.
W pewnym momencie wpadło do środka dwóch mężczyzn. Byli zamaskowani i zachowywali się agresywnie. Krzyczeli, że chcą kasy. Jeden zamierzył się na stojącego za ladą mężczyznę, a gdy ten uniknął ciosu, zaczął go szarpać i popychać. Drugi wymachiwał nożem. Zażądali całego utargu. Przerażeni pracownicy (kobieta i mężczyzna) schowali się na zapleczu i zamknęli drzwi. Napastnicy z kasy zabrali 3 tys. 600 złotych i uciekli. Na szczęście nie zrobili nikomu krzywdy.
Mundurowi wpadli na trop napastników, bo mieli nagranie z monitoringu. Jeden z nich, 32-latek z Chełma, został zatrzymany. Nie przyznał się jednak do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia groziło mu do 12 lat pozbawienia wolności. 24 września usłyszał jeszcze nieprawomocny wyrok. Ma 5 lat spędzić za kratkami.
Drugi, 27-latek, nadal się ukrywa przed wymiarem sprawiedliwości. Policjanci nie ustalili na razie miejsca jego pobytu. Materiały w jego sprawie zostały wyłączone do odrębnego postępowania. Sprawa na razie została zawieszona.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze