Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Lublinie potwierdził kolejne, już 21. ognisko wścieklizny. Zostało wykryte 19 listopada w miejscowości Jurów w gminie Jarczów (powiat tomaszowski), po raz pierwszy u krowy.
Wystarczy ślina
Zwierzę żyło w stadzie bydła liczącym 50 sztuk. Razem z innymi przebywało na pastwisku ogrodzonym pastuchem elektrycznym.
– Ponieważ nie wykryto u padłej krowy śladu pogryzienia przez inne zwierzę, przypuszczamy, że do zarażenia się wścieklizną mogło dojść drogą pokarmową, a więc krowa mogła zjeść np. trawę, na której była ślina chorego zwierzęcia. Stado nie było szczepione przeciwko wściekliźnie – mówi nam lek. wet. Tomasz Gontarz, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Tomaszowie Lubelskim.
U krowy zaobserwowano typowe objawy wścieklizny. Były to między innymi ślinotok, długotrwałe przeciągłe ryczenie i agresywne zachowanie. Zwierzę szybko padło. Badania pobranego materiału potwierdziły chorobę.
Wszczęto dochodzenie epidemiologiczne, a stado krów zostało objęto nadzorem powiatowego lekarza weterynarii w Tomaszowie Lubelskim.
– Stado zostało poddane 6-miesięcznej obserwacji i kwarantannie. Okres wylęgania wścieklizny jest różny, a w przypadku bydła może trwać nawet kilka miesięcy – dodaje lek. wet. Tomasz Gontarz.
Szczepcie zwierzęta
Kilka dni wcześniej również w powiecie tomaszowskim (w gminie Łaszczów) stwierdzono pierwszy przypadek wścieklizny u zwierzęcia domowego, w tym przypadku psa.
Powiat tomaszowski już kolejny miesiąc jest obszarem zagrożonym. Oprócz niego zagrożenie występuje też w powiatach zamojskim, hrubieszowskim, krasnostawskim i biłgorajskim.
Wojewoda lubelski Krzysztof Komorski zarządził na tych terenach obowiązkowe szczepienia przeciwko wściekliźnie dla psów i kotów. Właściciele zwierząt powinni trzymać je w bezpiecznym miejscu, nie dopuszczać do kontaktu z innymi zwierzętami.
Policja i inspekcja weterynaryjna zapowiada, że będą kontrolować wywiązywanie się z nakazu wojewody i wystawiać mandaty za brak szczepień u psów i kotów.
Ostatni przypadek wścieklizny stwierdzono ok. 15 lat temu. Specjaliści podkreślają, że tej choroby lepiej nie bagatelizować.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze