Burza, ale w szklance wody
O złożonych przez radnego wnioskach przewodniczący rady gminy Stanisław Szpeflik powiadomił w punkcie „interpelacje i zapytania radnych”. O co zabiegał Deniszczuk? Między innymi o możliwość składania interpelacji, wniosków i zapytań w formie elektronicznej, gdyż, jak zauważył w skierowanym do rady piśmie, konieczność osobistego dostarczenia interpelacji w wersji papierowej do urzędu jest obarczona, zwłaszcza dla osób zajętych pracą zawodową, pewnymi problemami. Niełatwe, a przynajmniej nietanie jest też, zdaniem radnego, nadanie pisma pocztą. Także w takim przypadku trzeba opuścić mieszkanie lub miejsce pracy, poprosić o dzień wolny lub zastosować jakąkolwiek inną formę zwolnienia z codziennych obowiązków, które pozwoliłoby na spokojne skierowanie pisma do urzędu. Przecież nie wystarczy drukarka, długopis i kartka papieru. Jeśli pismo nie zostanie skierowane w odpowiednie ręce, to tak, jak gdyby go nie było.
- W wielu gminach już od dłuższego czasu funkcjonuje możliwość składania dokumentów w formie elektronicznej. To znacznie usprawnia obieg dokumentów i ogranicza zasoby. Wprowadzenie takiej zmiany w naszym urzędzie usprawniłoby procedury administracyjne – zauważył w swoim wniosku radny.
Wójt Anna Flisiuk zauważyła, że proponowana zmiana wniesie w życie w istocie niewiele, ponieważ przewodniczący rady pracuje w urzędzie tylko w określonych dniach.
- Jeśli pismo trafi do urzędu w momencie nieobecności przewodniczącego, to i tak będzie musiało poczekać do momentu, kiedy zapozna się z jego treścią. A najczęściej przewodniczący zapoznaje się z treścią interpelacji w dniu sesji – podkreśliła w toku dyskusji wójt.
Przewodniczący Szpeflik miał zasadnicze wątpliwości dotyczące kwestii proceduralnych. Nie był do końca pewny, czy głosowanie nad wnioskiem radnego powinno mieć miejsce, czy też nie. Wiktor Deniszczuk nie ustępował jednak. Stwierdził, że możliwością składania swoich pism w wersji elektronicznej radni dysponują np. w gminie Chełm.
Ostatecznie za przyjęciem zaproponowanego wniosku zagłosowało trzech radnych, siedmiu opowiedziało się przeciwko, a głos wstrzymujący oddały cztery osoby. W tych obradach nie wzięła udziału jedna osoba.
Komu i do czego potrzebny jest herb i flaga?
Na tym jednak lista spostrzeżeń radnego się nie wyczerpała. Deniszczuk odniósł się też do projektu uchwały, w którym zaproponowano nowe regulacje związane z używaniem herbu i flagi gminy Wierzbica.
- Proponuję odesłanie dokumentu uchwały do dalszych prac i konsultacji, ponieważ w obecnym kształcie jest plagiatem – zauważył w tym z kolei wniosku radny.
Co wzbudziło jego wątpliwości? Zabierając głos, Deniszczuk stwierdził, że zaproponowana uchwała ogranicza swobodę działania poszczególnych radnych.
- Monopol na korzystanie z herbu i flagi zastrzega sobie wyłącznie wójt. Moim zdaniem te symbole i znaki powinny być udostępniane wszystkim osobom, które działają w interesie gminy, a więc i radni. Jestem przekonany, że radni nie dopuściliby się żadnych nadużyć w tym zakresie – zauważył, dodatkowo komentując swój wniosek, radny.
Stwierdził też, iż wysoce niepokojące jest to, że od teraz o zgodę na wykorzystanie symboli gminy trzeba będzie występować za każdym razem do władz gminy.
- Można przecież zapisać w uchwale, że radni są wyłączeni z obowiązku uzyskiwania zgody na wykorzystanie herbu – zaproponował radny.
Postawił też dodatkową kropkę nad „i”. Zdaniem Deniszczuka treść zaproponowanej uchwały została skopiowana z dokumentu przyjętego przez inny samorząd i że może to rodzić dodatkowe konsekwencje prawne.
- Panie radny, proszę ani mnie, ani innych radnych nie straszyć. Projekt uchwały został napisany i zaopiniowany przez radcę prawnego, który został zatrudniony przez pańską mamę. Nie boję się – skwitowała krótko wójt Flisiuk.
Zaproponowała przy tym radnym, aby zapoznali się z oryginalną, papierową, zatwierdzoną przez radcę prawnego gminy wersją dokumentu.
Ostro na sugestie Deniszczuka zareagowała też radna Halina Kozak.
- Zastanawiam się, po co radnemu herb do promocji. Nas, radnych, powinny firmować nasze czyny, działania. Firmujemy się poprzez swój styl działania. Przecież nie przykleimy sobie tego herbu na czole i nie będziemy z nim paradować. Poza tym jest mnóstwo gmin, które podszywają się pod gminę i dochodzi do nadużyć – wyraziła swoją opinię radna Kozak.
Podobne zdanie wyrazili też inni. Uznano, że należy uporządkować te kwestie i mieć nad nimi nadzór.
- Chodzi o bezpieczeństwo i o to, aby ludzie nie byli oszukiwani. Takie rozwiązania zapewnią większą przejrzystość – zauważyła jedna z radnych.
Kością niezgody kredyty
Nie obyło się też bez spięć w czasie omawiania trzeciego z wniosków. Zdaniem Deniszczuka rada nie powinna dawać wójt nadmiernych uprawnień, a za takie uprawnienie uznał możliwość zaciągania zobowiązań finansowych w kwocie do 2,5 mln zł.
- Zastanówmy się, czy naprawdę chcemy oddać nasze prawa w ręce jednej osoby. Czy tak wygląda samorządność? Przegłosujemy jeszcze kilka takich uchwał i nie będziemy musieli przychodzić na sesję, bo i po co? Jeśli już mielibyśmy udzielić upoważnienia do zaciągnięcia tak wysokiej kwoty, to nie po kilku miesiącach urzędowania – postulował Deniszczuk.
Wójt wyjaśniła radnemu, że tymczasem nie ma mowy o zaciąganiu dodatkowych zobowiązań, a zapis stanowi tylko i wyłącznie dodatkowe zabezpieczenie.
- Warto też zauważyć, że te zapisy nie zmieniają się w uchwałach budżetowych już od kilku lat. Nie są niczym nowym. Zostały wprowadzone jeszcze przez poprzednią wójt. To są kredyty krótkoterminowe, które spłacane są zaraz po uzyskaniu refundacji z danego programu – podkreśliła wójt Flisiuk.
Radna Halina Kozak zauważyła z kolei, że w ciągu kilku miesięcy zadłużenie gminy zmniejszyło się o blisko 1,4 mln zł.
- Nie mogę jakoś przypomnieć sobie sytuacji, aby wójt kiedykolwiek uzgadniała z nami sprawy związane z kredytami. Moim zdaniem w minionej kadencji takie sytuacje nie miały miejsca. Przypominam sobie jednak, że i wtedy istniała grupa radnych, którzy zgadzali się ze wszystkim, co zaproponowała wójt, jak i to, że mieszańcy potrafią ocenić i wyrazić swoją opinię. Po raz ostatni wyrazili ją w czasie wyborów – stwierdziła, nie bez ironii, Kozak.
Ktoś inny zauważył z kolei, że w roku 2018 zadłużenie gminy wynosiło ok. 5,1 mln zł, a na koniec ubiegłej kadencji już blisko 11,2 mln zł.
Wójt Anna Flisiuk dodała też od siebie, że jedyne zobowiązanie, jakie zmuszona była zaciągnąć w tej kadencji, wyniosło 1 mln zł i zostało w całości przeznaczone na sprawy, które nie zostały zabezpieczone przez poprzednią ekipę.
- Ostatecznie to państwo podejmujecie decyzję i wyrażacie swoją opinię w głosowaniu. Ja mogę zaproponować jakiś kierunek, sposób patrzenia na określone obszary. Ale to radni podejmują decyzję, czy w tym kierunku chcą zmierzać. Nie byłoby mnie tutaj bez radnych – podkreśliła wójt.
Jeden z pomysłów Deniszczuka dotyczył również możliwości uczestniczenia w obradach w formie on-line. I w tym przypadku większość radnych nie zgodziła się z jego opinią, twierdząc, że w istocie po to jest się radnym, aby swoją misję wypełniać „na żywo”, w czasie obrad. A jeśli ktoś nie może uczestniczyć w obradach z powodu choroby lub innych przyczyn, to nie oznacza przecież, że będzie się mógł połączyć za pośrednictwem komputera.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze