- Pożar wybuchł ok. około 14. - Przyszłam do domu, szyby były czarne - mówi pani Wioletta - Otworzyłam drzwi, było kompletnie ciemno. Nagle z pieca buchnął ogień. Pobiegłam do sąsiadki, zadzwoniliśmy pod 112 i do przyjazdu strażaków ratowaliśmy co się da. Słoiki, trochę ubrań. Przepadło wszystko. Taka tragedia przed świętami...
Jak podali strażacy, od nieszczelnego komina zapalił się dach. Potem płomienie ogarnęły cały dom. Straty wyceniono na 30 tys. zł. Rodzina ewakuowała się jeszcze przed przybyciem straży. W ostatniej chwili z płonącego budynku udało się wynieść butlę z gazem. W piątek na miejscu pojawili się pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej i zorganizowali pogorzelcom tymczasowy lokal zastępczy u ojca pana Mariana.
Pan Marian nie ma stałego zatrudnienia, pracuje dorywczo, aby zapewnić rodzinie lepszy byt. Jak mówią sąsiedzi, zawsze znajdował czas na to, żeby również im pomóc. Nie boi się żadnej pracy. Pani Wioletta od kilkunastu lat choruje na padaczkę polekową i ma orzeczony umiarkowany stopień niepełnosprawności. Wspólnie wychowują córkę, Patrycję, która uczy się w II LO w Chełmie. Ogień strawił też wszystkie jej rzeczy, łącznie z komputerem.
- Darek, czyli Marian, bo tak na niego zawsze mówimy, to mój kolega jeszcze ze szkoły. Znam też jego żonę. Złego słowa nie mogę o nich powiedzieć - mówi Piotr Przebiorowski, sołtys gminy Siedliszcze. - Zawsze pomagaliśmy sobie nawzajem, nie raz przy remoncie domu. Dbali o ten dom i zawsze robili co mogli, aby godnie w nim żyć. Jestem w szoku, że dotknęła ich taka tragedia.
Sąsiedzi i znajomi pogorzelców natychmiast pospieszyli z pomocą. Obecnie trzyosobowa rodzina przebywa u mamy pani Wioletty, Jolanty Ulman. Burmistrz Siedliszcza zapewnił, że nie zostaną bez pomocy.
- W takich sytuacjach udzielmy zasiłku celowego, pomagamy przy przeprowadzce czy remoncie - mówi burmistrz Hieronim Zonik. - Dla państwa będziemy organizowali zbiórkę rzeczową i finansową, ksiądz proboszcz będzie również apelował o wsparcie. Do pomocy może włączyć się każdy, kontaktując się bezpośrednio z Ośrodkiem Pomocy Społecznej.
Rodzina ze Stasina Dolnego potrzebuje przede wszystkim mebli i materiałów do odbudowy domu. Wiele przedmiotów codziennego użytku czy ubrań otrzymała już od rodziny i sąsiadów. Aby pogorzelcy mogli godnie przeżyć święta i wrócić do własnego mieszkania, my również apelujemy o wsparcie. Osoby, które chcą pomóc, proszone są o kontakt nie tylko z OPS, ale także z panią Jolantą pod numerem telefonu 518 410 695.
- Będziemy bardzo wdzięczni za każde, nawet najdrobniejsze wsparcie - mówi pani Jolanta.
Napisz komentarz
Komentarze