Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Dubienka: Wywożą dzieci z Dubienki

Powiat chełmski konsekwentnie wdraża zamiar zamknięcia Domu Dziecka w Dubience. W minionym tygodniu kolejnych pięcioro podopiecznych zostało przeniesionych do innych placówek wychowawczych. Zostało już tylko 15 dzieci.
Dubienka: Wywożą dzieci z Dubienki

Jak ustaliliśmy, w tej placówce jest zatrudnionych 30 osób, ale pracuje tylko garstka z nich. Wielu jest na urlopach macierzyńskich, wychowawczych i zwolnieniach lekarskich.

- W latach poprzednich nastąpiło szereg błędów w zarządzaniu tą placówką. Usiłowałem podjąć radykalne kroki, by usprawnić jej funkcjonowanie. Z różnych przyczyn to się nie udało. Zbyt późno zareagowałem. Kontrola urzędu wojewódzkiego wykryła szereg mankamentów, skutkiem czego jest decyzja o likwidacji placówki - komentuje starosta Piotr Deniszczuk.

Dzieci wyjeżdżają, personel do zwolnienia

Przed dwoma tygodniami Lubelski Urząd Wojewódzki przedstawił wyniki kontroli w Domu Dziecka w Dubience, która trwała od 1 stycznia do 16 kwietnia br. Dokument trafił na biurko dyrektor Magdaleny Dąbrowskiej, pełniącej zastępstwo za Piotra Łobockiego. Dwa dni później rada powiatu chełmskiego podjęła uchwałę o zamiarze likwidacji placówki opiekuńczo-wychowawczej w Dubience. Jednym z najważniejszych argumentów były wyniki kontroli i stwierdzone nieprawidłowości i uchybienia.

W konkluzji wystąpienia pokontrolnego inspektorzy wojewody napisali, że "należałoby rozważyć możliwość likwidacji placówki." Jasno też się wyrazili, że "osobami odpowiedzialnymi za stwierdzone nieprawidłowości i uchybienia są dyrektorzy i pracownicy kontrolowanej jednostki". Co tam się działo, że wystąpienie pokontrolne jest aż tak negatywne?

Bałagan w dokumentach i ciągła rotacja personelu

Inspektorzy byli bardzo szczegółowi. Po sprawdzeniu dokumentów wewnętrznych doszli do wniosku, że nie były prowadzone systematycznie ani rzetelnie. Na przykład w zeszycie  dyżurów nocnych w rubryce uwagi pracownicy wpisywali, że "dyżur przebiegał spokojnie", nawet gdy z innych dokumentów wynika, że został zakłócony przez samowolne opuszczenie placówki przez wychowanka.

Rowerowy bulwar nie tylko dla rowerzystów [ZOBACZ]

Uwagę kontrolujących wzbudził też fakt powierzania jednemu pracownikowi różnych funkcji, co dezorganizowało pracę z podopiecznymi. W jednostce była również ciągła rotacja personelu. Podczas kontroli doszło nawet do sytuacji, w której upoważniona do udzielania wyjaśnień merytorycznych osoba stwierdziła, że "została wkopana" przez współpracowników i nie posiada wiedzy na temat realizowanego przez placówkę programu naprawczego. Zespół inspektorów przerwał na pewien czas kontrolę, a niedługo potem pani, która miała udzielać wyjaśnień, poszła na miesięczne zwolnienie lekarskie.

Dzieci świadkami kłótni

Czynności kontrolne wykazały, że w jednostce występuje konflikt między personelem na tle wydarzeń związanych z planowanym zwolnieniem obecnego dyrektora Piotra Łobockiego. Uzyskano informacje, że dzieci są świadkami nieporozumień między pracownikami, a także przemocy słownej. Z informacji podanych przez panią dyrektor wynika, że dwóch wychowawców kłóciło się, używając podniesionego tonu i wulgarnego słownictwa podczas przekazywania dyżuru. Dzieci będące świadkami zajścia prosiły o interwencję konserwatora.

"Na uwagę zasługuje fakt braku profesjonalizmu kadry pedagogicznej. Wychowawcy w sposób nieadekwatny przekazują podopiecznym informacje dotyczące zmiany miejsca zamieszkania, ale również kierunków dalszej pracy z wychowankiem" - napisano w protokole pokontrolnym. Dodatkowo kilka osób tam zatrudnionych nie ma kwalifikacji do pracy na swoich stanowiskach. W placówce nie zrealizowano wielu zaleceń z poprzedniej kontroli. Zapisano je w 9 punktach - m.in. nie zmniejszyła się rotacja personelu, nie zrealizowano zalecenia dotyczącego bezwzględnego przestrzegania praw dziecka i rzetelnego prowadzenia dokumentacji.

Większość pracowników się z tym nie zgadza i uważa, że zostali pomówieni przez kontrolerów. Naciskali na obecną dyrektorkę, by napisała odwołanie od protokołu pokontrolnego.

W ubiegłym tygodniu zadzwonił do nas anonimowo mężczyzna podający się za pracownika Domu Dziecka w Dubience. Podważał nasze informacje na temat wyników kontroli i zaleceń pokontrolnych oraz twierdził, że pracownicy nic nie wiedzieli o planowanej sesji rady powiatu, na której zapadła uchwała o likwidacji. Ogłoszenie wraz z programem sesji rady powiatu chełmskiego było podane do informacji publicznej na stronie internetowej powiatu. Pisaliśmy również o tym w Super Tygodniu Chełmskim. Natomiast wystąpienie pokontrolne, na które się powołujemy, zostało podpisane przez Inspektora Wojewódzkiego i kierownika właściwego oddziału LUW, uprawnionego do kontroli.


Teraz czytane:

Praca albo śmierć [CZYTAJ]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Kasia 09.07.2018 12:36
Pan Łobocki był dobrym dyrektorem tylko Starosta tak po prostu nie lubił go bo ten miał swoje zdanie. A jeśli chodzi o dzieci wiecie jak zostały potraktowane?. Trzem dorosłym dziewczynom została zaproponowana noclegownia !!!! tylko dzięki dobrej duszy dziewczyny mogły zamieszkać na stancji. Jednak aby zamieszkać potrzebne są podstawowe naczynia bo trzeba w czymś ugotować mieć w czym zjeść a nawet powiesić coś w okno aby sąsiedzi nie podglądali itp. Ciekawe czy Starosta pozwolił by swoim dzieciom startować w dorosłe życie w taki sposób.

Marta 11.07.2018 07:47
Pani Kasiu, Działania władz powiatowych są nie do wyobrażenia. Co te dziewczęta muszą przechodzić w takiej sytuacji??? Nikt z nas nie chciałby aby nasze dzieci wchodziły w dorosłe życie zupełnie z niczym. Ci którzy żyją w dobrobycie nie mają zrozumienia dla tych, którzy nie mają niczego. Napisała Pani, że Pan Łobocki był dobrym Dyrektorem. Być może tak było. Zatem dlaczego kontrole Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego wykazywały liczne uchybienia?

Pośpiech 09.07.2018 11:39
Uchwała Nr XXX/269/2018 Rady Powiatu w Chełmie z dnia 19 czerwca 2018 r.w sprawie zamiaru likwidacji placówki opiekuńczo-wychowawczej pod nazwą Dom Dziecka w Dubience "§ 2 Uchwałę w sprawie likwidacji placówki opiekuńczo-wychowawczej pod nazwą Dom Dziecka w Dubience Rada Powiatu w Chełmie podejmie po uzyskaniu przez Powiat Chełmski zgody Wojewody Lubelskiego na likwidację tej placówki opiekuńczo – wychowawczej." Czyli Wojewoda wydał już zgodę? Chyba Starostwo się troszkę pośpieszyło :-D a przy okazji tego pośpiechu nie realizujecie Państwo uchwał zgodnie z przepisami. W tej chwili nie ma podstawy prawnej do wywożenia wychowanków.

Beata 09.07.2018 08:54
Mam pytanie do PCPR w Chełmie oraz Pana Starosty: Skąd ten pośpiech w wywożeniu Wychowanków z Placówki? Wiadome jest że Urząd Wojewódzki jeszcze nie podjął decyzji o likwidacji. Rozumiem, że te działania są zgodne z prawem? Na jakiej podstawie wystawiacie Państwo skierowanie do innych placówek?

Mieszkaniec 09.07.2018 08:43
Swoją drogą chętnie dowiedziałabym się, jakie konkretnie działania zostały podjęte przez Pana Starostę: „Usiłowałem podjąć radykalne kroki, by usprawnić jej funkcjonowanie”. Prośba o podanie informacji jakie to były kroki? Jakie kroki były nieskuteczne a jakie skuteczne? Czy żadne z działań nie było skutecze? To, że był konflikt między Panem Starostą a Panem Łobockim nie jest tajemnicą. I w mojej opinii skutkiem tego konfliktu jest zamknięcie Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej. Dlaczego? Dlatego, że Pan Starosta chciał zwolnić Pana Łobockiego. Ba nawet podjęto taką uchwałę. Ale Pan Łobocki okazał się sprytniejszy bo poszedł najpierw na zwolnienie lekarskie a następnie na urlop wychowawczy. I ni jak dałoby się wdrożyć w życie decyzję Zarządu. Smutny jest fakt, że walka o władzę/pozycję dwóch dorosłych mężczyzn, wpływa na życie nieletnich. Czy któryś z Panów zastanowił się przez chwilę jaki to ma wpływ na dzieci przebywające w Placówce? Pan Łobocki jaki wieloletni pedagog szczególnie powinien mieć to na uwadze. Pan Starosta również. Tym bardziej, że przecież otacza się wykwalifikowaną kadrą w PCPR, prawda?

Shifo 07.07.2018 06:42
Dni PSL są policzone szkoda tylko dzieci i pracownikow którzy pójdą na bruk .

Rafał 05.07.2018 22:12
Ciekawy artykuł, pan starosta rozgania (rozwala, likwiduje, niszczy) placówkę, przez podwładnych jemu ludzi - pracowników domu dziecka, których przez osobę dyrektora placówki wybierał, zatrudniał, a przede wszystkim zarządzał, jak sam przyznał się pan starosta, w sposób nieudolny. Gratuluję umiejętności panu staroście. Szkoda przede wszystkim dzieci oraz ludzi, którzy tam pracowali, że mieli takiego "menedżera" - zna się chłop na robocie, jak komuś zniszczyć dom, bo przecież był to dom dziecka.

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama