Ci, którzy śledzą przebieg całej sprawy wiedzą, że decyzja urzędującej wójt stanowiła potwierdzenie pierwszej, za wydanie której odpowiadał, jeszcze w listopadzie 2023 roku, jej poprzednik, Henryk Maruszewski.
Dlaczego przeciwnicy powstania zakładu postanowili zakwestionować decyzję po raz drugi? Najwyraźniej nie wszyscy dowierzają dokumentom i zapewnieniom o tym, że produkcja nawozów nie zaburzy dobrostanu mieszkańców Buśna.
Jakie wątpliwości zgłaszano do tej pory? Jedna z nich dotyczyła magazynowania osadów ściekowych. To z tego surowca produkowany ma być granulat nawozowy.
- „Przewidziane jest magazynowanie ustabilizowanych osadów ściekowych w wiacie namiotowej. Taka forma magazynowania powodować będzie uciążliwość zapachową oraz nie będzie chronić surowca przed dostępem zwierząt i owadów. Przewożenie osadu do hali produkcyjnej z magazynu jest niemożliwe bez zabrudzenia płyty betonowej. Duże opady atmosferyczne mogą wypłukiwać resztki surowca do gleby i wody z pominięciem zbiornika i separatora." (pis. oryg.) - formułowali przeciwnicy inwestycji w jednym z dokumentów
W raporcie inwestorskim stwierdzono natomiast, że odpady będą przetwarzane na bieżąco. Ci, którzy wyrazili swoje wątpliwości, twierdzą jednak, że w miejscu, gdzie będzie dostarczany osad, zmieści się jednak nie 25 m3 materiału (ilość, jaka mieści się na samochodzie ciężarowym), ale ok. 7 m3. Zachodzi więc, zdaniem mieszkańców, obawa o to, że pozostała część będzie zalegała w hali, powodując wspomniane wcześniej uciążliwości. Dodano też, że magazyn powinien funkcjonować nie w hali namiotowej, ale w szczelnie zamkniętym budynku.
Na tym jednak wątpliwości się nie kończą. Właściciel działki, która przylega do posesji, na której miałaby powstać cała instalacja, twierdzi, że funkcjonowanie zakładu narazi zarówno jego, jak i jego klientów na uporczywy, długotrwały zapach.
Swoje uwagi zgłaszał również wielokrotnie społeczny komitet miejscowości Buśno. Jego członkowie są zdania, że inwestor usiłuje za wszelką cenę zrealizować plany, którym sprzeciwia się „duża liczba mieszkańców”.
- „Zauważamy ponadto, że Wody Polskie nie odniosły się do istniejącej studni głębinowej, znajdującej się na tej samej działce, ok. 50 m od planowanej inwestycji. Prosimy o wyjaśnienie, dlaczego studnia była użytkowana do czasu uruchomienia wodociągu zbiorowego. Studnia niewłaściwie zabezpieczona może stanowić zagrożenie skażenia wody dla całej gminy i ościennych terenów. Poza tym – czy ma sens rewitalizacja zbiornika wodnego znajdującego się w bliskim sąsiedztwie planowanej inwestycji?" (pis. oryg.) - pytają mieszkańcy samego Buśna.
W czasie ubiegłorocznej, wrześniowej sesji wójt Aneta Radomska zapewniała o tym, że inwestor zamierza wyjść naprzeciw wszystkim tym oczekiwaniom i że uwagi zostały uwzględnione w „Raporcie oddziaływania na środowisko”. Jej zdaniem zakład zostanie zbudowany zgodnie ze wszystkimi standardami. Czy można zrobić coś więcej? Władze gminy uważają, że obowiązujące przepisy prawa zostały wypełnione, zatem wydana decyzja nie powinna nikogo dziwić.
Teraz okazuje się, że podobnego zdania jest również Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Chełmie.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze