Mieszkańcy gminy zgłaszają zastrzeżenia do pracy komisji wyborczej z obwodu numer 2, która miała swoją siedzibę w podstawówce w Dubience. Jak się okazało, w okręgu numer 7 unieważniono 11 wypełnionych kart do głosowania z powodu braku pieczęci obwodowej komisji do spraw głosowania.
- Jest to zdarzenie niemające nigdy w przeszłości miejsca. Nie zdarzało się również w innych gminach. Dlatego nasuwają się różne podejrzenia - stwierdził na wtorkowej sesji rady gminy wójt Waldemar Domański.
Zdaniem wójta, pieczęcie powinna postawić przewodnicząca komisji. Nie wiadomo czemu ominęła 11 kart podczas stemplowania druków. Z tego powodu 11 osób na wybory przyszło na darmo. Na brak pieczęci na wypełnionych już kartach zwrócił uwagę mąż zaufania PSL. Rozpętała się afera, bo przewodnicząca komisji była wskazana przez konkurencyjny komitet. W okręgu nr 7 było czworo kandydatów do rady gminy. Zaledwie jednym głosem zwyciężył Grzegorz Kapyś z PSL.
To jednak nie koniec błędów tejże komisji. Zostały one odnotowane w protokołach i podane do publicznej wiadomości. Również 5 kart z powodu braku pieczęci było nieważnych w głosowaniu na wójta. Wójt Domański uważa, że to on, jako kandydat, stracił pięć głosów. Jednak najbardziej bulwersuje mieszkańców to, że w okręgu nr 10 wydano 7 kart z okręgu nr 9. A więc siedmiu mieszkańców z ulic: Chwuszczka, Kościuszki, Poduchańka i Wierzbina wybierało kandydata z rejonu ulic: Czerwonego Krzyża, Kościelna i Partyzantów. Jak to wpłynęło na liczbę głosów i czy mogło zmienić wynik? W okręgu nr 9 zdecydowaną liczbą głosów wygrała Gabriela Poliwaczak (50 gł.). Gdyby jej odjąć siedem głosów, nadal by prowadziła. Ale w okręgu nr 10 Mariusz Wasilewicz (22 głosy, PiS) miał zaledwie dwa głosy więcej niż Ryszard Kiciak (20 głosów, PSL). Siedem ważnych głosów mogło ten wynik zmienić. Jeśli byłoby to na korzyść PSL, partia ta miałaby większość w radzie i nie musiałaby wchodzić w koalicje.
- Informacje na temat kart nieważnych znalazły się w protokołach. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, może złożyć do sądu protest wyborczy. Nie mamy żadnych informacji, aby taki protest wpłynął - mówi Marta Krasa-Burak, dyrektor chełmskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Chełmie.
Napisz komentarz
Komentarze