O bulwersującej sprawie informowaliśmy po raz pierwszy na początku września br. Właściciel lokalu jest chrześcijanin koptyjskiego wyznania, który z żoną Polką osiedlił się w jej rodzinnym mieście i założył biznes. Chciał spokojnie żyć i pracować, ale nadal jest wyzywany i nękany przez rasistów, którzy najwyraźniej nie boją się konsekwencji za złamanie zakazu zbliżania się do "Złotej piramidy".
O kolejnej awanturze właściciel powiadomił policjantów 31 października. Jak się dowiadujemy, funkcjonariusze nie zastali mężczyzny, który zostawił znicz i kierował groźby wobec Egipcjanina. Jednakże jest on dobrze znany mundurowym, bo brał udział w awanturze, do jakiej doszło pod koniec sierpnia br.
- Jak wynika ze zgłoszenia, mężczyzna pozostawił zapalony znicz przed lokalem. Właściciel złożył zawiadomienie o kierowaniu gróźb wobec niego z powodu przynależności wyznaniowej i narodowej - informuje podkom. Marek Kulibab z Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie.
Krasnostawska prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące stosowania gróźb wobec obywatela Egiptu. Materiały zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie, która jest wyspecjalizowaną jednostką w tego typu sprawach.
W listopadzie policjanci z Krasnegostawu otrzymali kolejne zgłoszenie o tym, że jedna z osób objętych zakazem zbliżania się do "Złotej Piramidy" była widziana w pobliżu lokalu. Okazało się jednak, że awanturował się ktoś zupełnie inny.
- Ze względu na zachowanie tej osoby, zostało przeprowadzone postępowanie w sprawie o wykroczenie. Zakończyło się ono skierowaniem do sądu wniosku o ukaranie mężczyzny. Chciałbym jednocześnie podkreślić, że reagujemy na każde zgłoszenie poszkodowanej rodziny - dodaje podkomisarz Marek Kulibab.
Właściciel lokalu teraz pracuje sam. Jego pracownik nie wytrzymał ciągłej presji i życia w strachu. W związku z tym wyprowadził się z miasta. Sprawą ponownie zainteresował się wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, który zamierza interweniować u komendanta wojewódzkiego policji.
Napisz komentarz
Komentarze