W ubiegłym tygodniu pielęgniarki z DPS Krasnystaw poinformowały nas o trudnej sytuacji. Przypada ich 10 na 187 podopiecznych. Na dodatek wkrótce jedna pielęgniarka odejdzie do innej pracy, a druga na emeryturę.
- Wiele osób rozważa zmianę pracy, jeśli do końca roku wysokość płac się nie zmieni. Nikt tu nie chce przyjść ze względu na niskie stawki. Jedna osoba zrezygnowała po dwóch dyżurach. Dla porównania, pielęgniarki w szpitalu zarabiają nawet 1 tys. zł więcej niż my w domu pomocy społecznej. Taka sama sytuacja jest w DPS-ach w Bończy i Surhowie - powiedziała nam jedna z pielęgniarek.
Wkrótce sytuacja może zrobić się pogorszyć, bo średnia wieku pielęgniarek w DPS Krasnystaw wynosi już powyżej 50 lat. Dyrekcja szuka pracowników, m.in. poprzez Powiatowy Urząd Pracy w Krasnymstawie. Załoga twierdzi, że bez rozwiązań systemowych niewiele się zmieni.
- Byliśmy w tej sprawie w starostwie, ale nie usłyszeliśmy żadnych konkretów. W odpowiedzi na informację o podwyżkach dla pracowników DPS w powiecie chełmskim usłyszeliśmy, że w powiecie krasnostawskim jest więcej szkół i DPS-ów - wyjaśnia nasz rozmówca i dodaje, że nikt nie przejął się informacją, że ludzie będą odchodzić z powodu niskich wynagrodzeń.
Starosta Andrzej Leńczuk informuje, że domy pomocy społecznej finansują się z opłat pensjonariuszy. Jeśli budżet na to pozwala, dyrektor podejmuje decyzję o podwyżkach.
- W starostwie pojawili się przedstawiciele związków zawodowych, którzy poruszali problem płac wszystkich grup zawodowych zatrudnionych w domach pomocy społecznej. Na pewno mamy na uwadze poziom wynagrodzeń pracowników jednostek pomocy społecznej i pieczy zastępczej. Obecnie prowadzona jest ich analiza - mówi Andrzej Leńczuk.
Dodaje, że w latach 2016-2018 średnie wynagrodzenie w DPS Krasnystaw wzrosło o 20,91 proc. i wynosi niewiele ponad 2,8 tys. zł. Natomiast w DPS w Surhowie wzrosło o 22,15 proc. i wyniosło ponad 2,9 tys. zł.
Tymczasem pomoc społeczna szykuje się do generalnego strajku, ma do niego dojść w połowie roku. Pracownicy DPS-ów skarżą się, że minister rodziny, pracy i polityki społecznej odsyła ich do samorządów, a samorządy do dyrektorów placówek. Mówią, że bez zmian legislacyjnych nie ma szans na wyższe zarobki.
- Od ponad roku i dłużej trwają rozmowy, aby zarówno pielęgniarki, jak i fizjoterapeuci byli finansowani przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jesteśmy pracownikami samorządowymi i nie dotyczą nas wszystkie podwyżki wywalczone przez te grupy zawodowe. Gdyby zmieniła się ustawa, wówczas nasze zarobki byłyby takie jak w szpitalach. Dyrektorzy mieliby również więcej funduszy dla innych. Jeśli nic się nie zmieni, wkrótce zabraknie pielęgniarek w DPS-ach - usłyszeliśmy od związkowców.
Napisz komentarz
Komentarze