Od ponad dwóch tygodni usługi w Krasnymstawie świadczy zamojska firma taksówkarska. Od rodzimych przedsiębiorców dowiadujemy się, że urząd miasta najpierw wydał dwie licencje. W ubiegłym tygodniu przybyła kolejna. Twierdzą, że początkowo nie mogli niczego dowiedzieć się od kierownictwa i pracowników urzędu miasta. Informacje musieli weryfikować w innych źródłach. Dlatego niejasne okoliczności sprawy wywołały sprzeciw, który zaowocował listem otwartym do radnych i burmistrza.
Rynek pęka w szwach
Autorzy wskazują, że przewóz osób świadczy już 7 licencjonowanych taksówkarzy. Twierdzą, że stawki za usługi nie są jednak wygórowane, a tabor spełnia wszelkie przewidziane prawem wymogi.
- Pragniemy zauważyć, że społeczność krasnostawska nie jest na tyle liczna, by potrzeba było dodatkowych 10 kierowców. Już teraz lokalna konkurencja jest znaczna i w pełni odpowiada na zróżnicowane potrzeby mieszkańców. Nie ulega przy tym wątpliwości, że trasy na terenie gminy i powiatu obsługiwane są dodatkowo przez prywatnych przewoźników - czytamy w liście taksówkarzy.
Wyrażają obawy, że proponowane przez zamojską korporację ceny za przewóz będą dla nich nie do zaakceptowania i poniżej opłacalności wykonywania zawodu taksówkarza. Twierdzą, że pracując nawet kilkanaście godzin na dobę, trudno będzie im zarobić na paliwo i amortyzację samochodu, nie wspominając o utrzymaniu ich rodzin.
Ich zastrzeżenia dodatkowo budzi fakt, że na potrzeby zamojskiej korporacji przeznaczone mają być miejsca postojowe w najważniejszych punktach miasta, m.in. okolicy SPZOZ Krasnystaw przy ul. Sobieskiego. Piszą, że dotychczas nie zgłaszali obiekcji do postoju taksówek przy ul. Poniatowskiego 6 w Krasnymstawie.
Spychani na margines?
- Na postoju nie tylko brakuje zaplecza socjalnego, ale przede wszystkim jest on niedostosowany do obecnej liczby kierowców. Ze względu na brak wolnych miejsc postojowych, wielokrotnie musimy wzajemnie sobie ustępować, co znacznie ogranicza nasze szanse na zarobek. Trudno jest nam zatem nie odnieść wrażenia, że jesteśmy marginalizowani i dyskryminowani, a wprowadzenie na rynek krasnostawski obcej korporacji taksówkarskiej będzie stanowiło dla nas niepowetowaną szkodę - piszą taksówkarze.
W liście do burmistrza i rady miasta wyrażają wyraźny sprzeciw wobec udzielenia dalszych koncesji na wykonywanie zawodu taksówkarza i "otwarcia" miasta dla korporacji z miast ościennych. Jednocześnie powołują się na zasady współżycia społecznego i uzasadniony interes krasnostawskiej społeczności taksówkarskiej.
Temat został poruszony na sesji rady miasta w ubiegłym tygodniu. Zapytanie w tej sprawie złożył radny Grzegorz Brodzik, który chciał wiedzieć, jakie były powody udzielenia licencji firmie z Zamościa. Pytał również, czy burmistrz brał pod uwagę, że takie działanie może zniszczyć życie wielu osób poprzez utratę pracy. Na koniec dociekał, ile taksówek wprowadzi zamojska korporacja oraz kto udzielał jej zgody na użycie na wizytówkach herbu Krasnegostawu.
- W swoich zapowiedziach wyborczych burmistrz zaznaczał, że będzie prowadził działania przychylne krasnostawskim przedsiębiorcom. Tymczasem wydał pan zezwolenie na licencję dla korporacji taksówkowej z Zamościa. Takie działanie uderza w naszych taksówkarzy, którzy tu mieszkają, mają rodziny do utrzymania i odprowadzają podatki. Szczerze wątpię, czy pozwolenie na działanie na naszym terenie obcej firmie, która zabiera naszym przedsiębiorcom dochody jest działaniem przychylnym - argumentował Brodzik.
Spełniasz warunki, dostajesz licencję
Licencje zostały wydane na trzy różne podmioty w dniach 24 i 29 maja oraz 28 czerwca. Urząd miasta nie wnikał, czy te osoby są zrzeszone w jednej firmie taksówkarskiej. Ustawa o transporcie drogowym zniosła funkcjonujące blisko dekadę temu limity w tym zakresie.
Z rozmów z burmistrzem i jego zastępcą wynika, że w sprawie możliwości świadczenia usług w Krasnymstawie przedstawiciele zamojskiej firmy taksówkarskiej pojawili się w urzędzie miasta na początku bieżącego roku. Wszystko miało skończyć się jedynie na luźnych rozmowach. Ponadto goście zostali poproszeni o oficjalne pismo, które byłoby podstawą do konsultacji z krasnostawskimi taksówkarzami w przypadku spodziewanych protestów.
- Od tamtego czasu byliśmy przekonani, że temat upadł, bo nie otrzymaliśmy żadnego pisma w tej sprawie. Gdy przedstawiciele firmy złożyli wniosek o wydanie koncesji, na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej nie mieliśmy prawa odmówić. Otrzymali stosowne licencje, bo spełniali wszystkie wymagane warunki - mówi burmistrz Robert Kościuk.
Dowiedzieliśmy się ponadto, że w zamojskiej firmie są zatrudnione osoby z Krasnegostawu. Żeby mogli posiadać punkty postojowe w innych częściach miasta, muszą wystąpić do starostwa lub Zarządu Dróg Powiatowych w Krasnymstawie o wyznaczenie stosownych miejsc. Burmistrz uważa, że w sprawie rzekomo bezprawnego używania herbu Krasnegostawu trudno będzie wykazać złą wolę lub próbę nadużycia miejskich symboli.
Napisz komentarz
Komentarze