W krasnostawskim markecie nasz Czytelnik był kilka tygodni temu, ale do tej pory jest zbulwersowany. Opowiada, że sklep odwiedził z 12-letnią córką. Chciał kupić tzw. nerkę, czyli saszetkę na biodra. Przeglądając eksponowany towar, jego latorośl zauważyła akcesoria erotyczne.
- Zamurowało mnie, gdy córka zapytała mnie, co to jest. Jak wytłumaczyć dziecku, do czego służą takie zabawki dla dorosłych? Mówiłem obsłudze sklepu, żeby to jakoś zakryli, bo wszystko jest widoczne dla dzieci. W odpowiedzi usłyszałem, żebym się odczepił i że nic nie mogę im zrobić. Gdy później zadzwoniłem na policję, funkcjonariuszka bezradnie rozłożyła ręce i poleciła skontaktować się z inspekcją handlową - relacjonuje nasz rozmówca.
W połowie lipca mężczyzna spotkał się z podobną sytuacją w jednym z chełmskich sklepów. W rozmowie z Super Tygodniem przekonuje, że erotyczne gadżety powinny być dostępne wyłącznie w przeznaczonych do tego placówkach handlowych, np. w sex-shopach.
- Jeśli taka ekspozycja nie jest zabroniona, to przy wejściu do marketu powinna być informacja o towarach, które nie powinny oglądać dzieci. Innym rozwiązaniem byłoby wydzielenie miejsca w sklepie, do którego wstęp mają tylko osoby dorosłe. Moim zdaniem, eksponowanie erotyki w ogólnodostępnej placówce handlowej jest złamaniem dobrych obyczajów - tłumaczy krasnostawianin.
Próbowaliśmy zlokalizować sex-zabawki w opisywanym sklepie. Mimo wskazówek naszego rozmówcy, minęło dobrych kilka chwil, zanim je znaleźliśmy. Miejsce erotycznych gadżetów pokazały nam dopiero pracownice marketu. W dniu naszej wizyty wszystkie sztuczne pochwy były akurat wyprzedane. Dostępne były m.in. gadżety w kształcie penisa lub kobiecej piersi.
Dwie panie z obsługi sklepu sytuację przedstawiają zupełnie inaczej niż nasz rozmówca. Mówią, że przyszedł do sklepu sam, a 12-latka była wówczas z kimś innym. Pamiętają, że mężczyzna awanturował się o gadżety erotyczne i odgrażał się nagłośnieniem sprawy. Stwierdziły, że po raz pierwszy spotkały się z tak nerwową reakcją klienta na erotyczne akcesoria.
- Towar znajduje się na górnych półkach i jest niewidoczny dla przechodzących tędy małych dzieci. Jeśli na monitoringu widzimy w tym miejscu osoby poniżej 18 lat, pojawia się pracownik sklepu. Staramy się, aby nie oglądali tego niewłaściwi odbiorcy. W razie potrzeby poprawiamy lub odwracamy opakowania - tłumaczy obsługa sklepu.
Dowiedzieliśmy się również, że sex-zabawki są dostępne w tym sklepie co najmniej od siedmiu lat. Nie ma ich zbyt dużo. Na sprzedaż nie potrzeba specjalnego zezwolenia, w przeciwieństwie do bardziej "wyrafinowanych" gadżetów.
Sprawą zainteresowaliśmy powiatowego rzecznika konsumentów w Krasnymstawie, który nie spotkał się jeszcze z podobną sprawą na obszarze swojego działania. Potwierdza jednak, że takie przypadki mogą być zgłaszane do inspekcji handlowej.
- Art. 17 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej stanowi, że przedsiębiorca wykonuje działalność gospodarczą na zasadach uczciwej konkurencji i poszanowania dobrych obyczajów oraz słusznych interesów konsumentów. W tym konkretnym przypadku sprawa wymaga oczywiście analizy prawnej. Inspekcja handlowa posiada dodatkowo uprawnienia kontrolne w tym zakresie - mówi Krystyna Starczewska, powiatowy rzecznik konsumentów w Krasnymstawie.
Napisz komentarz
Komentarze