Sco-Pak Orchówku nie prowadzi produkcji już od kwietnia, kiedy Zakład Energetyczny, z powodu ogromnego zadłużenia, odciął prąd. Ponoć spółka jest winna energetykom prawie 3 mln zł. W maju pracownicy dostali wypowiedzenia. Powinni dostać jeszcze zapłatę za lipiec i sierpień, ale nie dostali do tej pory ani złotówki.
- Wielu z nas jest w dramatycznej sytuacji. Mamy rodzin na utrzymaniu, dzieci, które trzeba wyposażyć do szkoły. Nikogo nie obchodzi, że musimy zapłacić bieżące rachunki, zrobić zakupy. Z czego mamy żyć? - pyta dramatycznie jeden z pracowników.
Zdesperowani pracownicy zwołali zebranie. W poniedziałek o godz. 9 spotkali się przed zakładem. Liczyli na to, że wyjdzie do nich właściciel i przekaże im jakieś dobre wieści. Przeliczyli się jednak.
- Nikt nie przyszedł poza pracownikami. Nadal nie wiemy, co z naszymi poborami - poinformował nas kolejny pracownik: - Podpisaliśmy się pod skargą do Państwowej Inspekcji Pracy o zaległe pobory. Tamci jednak kazali najpierw wysyłać do firmy pisma z wezwaniem do wypłaty zaległych poborów. Dopiero z tym mamy zgłaszać się do inspekcji pracy.
Jak pisaliśmy w poprzednim numerze, upadłość zakładu jest nieunikniona. Agencja Rozwoju Przemysłu i bank, w którym Sco-Pak ma długi, skierowały do sądu wniosek o upadłość likwidacyjną. Zapewne wkrótce przejmie go syndyk i wystawi na sprzedaż. Jak poinformował nas właściciel, zadłużenie firmy sięga ok. 100 milionów złotych.
Napisz komentarz
Komentarze